Jeden na całym świecie: górskie drogi, jeziora i kolorowe miasto

0
153

127. odcinek o podróży dookoła świata Moskwianki Iriny Sidorenko i jej psa Grety: Gwatemala. Podróżni przemierzają niebezpieczny odcinek górskiej drogi, znajdują rodzinną fabrykę płytek, cieszą się różnorodnością gwatemalskich strojów i starego miasta Gwatemala, a także zatrzymują się na noc nad jeziorem Isabel.Były pracownik elitarnej moskiewskiej agencji nieruchomości, po kilku szkoleniach samochodowych, postanowił podróżować po świecie samochodem iw towarzystwie psa. Możesz śledzić jej ruchy w czasie rzeczywistym na blogu Around the World. W poprzednim odcinku Irina świętowała cztery lata w drodze i odkryła, jak przekroczyć granicę Gwatemali podczas pandemii

Od granicy udałem się z zachodu na wschód Gwatemali, stopniowo przesuwając się na południe, by dotrzeć do stolicy. Górska droga, wysokość od 1000 do 1500 metrów. Ładnie. Ale jest mokry. Pada deszcz. Asfalt łamany, miejscami spłukiwany przez spływające ze zboczy błoto. Przejechałem obok zniszczonego mostu. Prawdopodobnie gleba pod jego strukturami uległa po prostu erozji i zapadła się w górską rzekę. Nowy nie został jeszcze zbudowany, ale zrobili dość znośny objazd. Oba samochody nie rozproszą się, ale ciężki ładunek będzie mógł przejść. Tam, gdzie błoto i kamienie nie psuły drogi, pozostała dobra nawierzchnia, miejscami nawet doskonała.

Moją uwagę zwróciła cylindryczna konstrukcja, z której unosił się dym. To jest piec kaflowy i ceglany. Tam wydobywa się surowce za pomocą łopat z kamieniołomu gliny. Wysoka komora spalania pochłania drewno opałowe, żarzy się ciepłem, a ciągliwa glina marnieje w komorze roboczej od góry, zamieniając się w trwałe materiały budowlane. Swoją drogą natknąłem się na domy pokryte dachówką do tej pory tylko w tej okolicy. W jednym kamieniołomie gliny powstały dwa rodzinne przedsiębiorstwa. Starsi mają synów jako asystentów. Jeden z chłopców rąbie drewno i oddaje je ojcu. Na innym nastolatki zbierają gotowe cegły z schłodzonego piekarnika i układają je w równym rzędzie na sprzedaż.

Rodzinna firma zajmująca się dachówką

Stroje gwatemalskie można bezpiecznie wysłać na wybieg. Nawiasem mówiąc, stroje casualowe. Prosta spódnica, specjalnie wiązana, albo puszysta marszczona peleryna haftowana w kwiaty, albo wystająca z gipiury, albo fartuch z falbankami, albo wzorzysta stuła. Wszystkie ubrania są jasne, uderzające, wzrok mimowolnie zatrzymuje się na każdym pięknie. Gwatemala jest jedynym krajem w Ameryce Środkowej, w którym nadal przeważa ludność indyjska. Żyje tu ponad 20 języków i grup etnicznych. Wiele zachowało swoje rytuały i zwyczaje, a większość kobiet nosi tradycyjne stroje.

Nawiasem mówiąc, spódnica nie jest tania: od 400 do 900 kwezali (60-130 USD). Ale tkanina jest tak mocna, że ​​nie zostanie zniszczona przez kilka lat, to na pewno. A kolorystyki zazdrościć będzie każdy znany projektant mody.

Gwatemala jest jedyny kraj w Ameryce Środkowej, w którym nadal przeważa populacja Indii

Ale najbardziej podobały mi się fartuchy. Nie, nie tak: fartuchy. Nigdzie indziej nie widziałem takiej różnorodności kolorów, materiałów i wyobraźni w dekoracji. Okrągłe i proste, z koronką i wstążkami, z haftami i paskami, z marszczeniami i frędzlami – nie ma dwóch takich samych. Szukałem konkretnie. Mimo to: polowałem na te fartuchy w najbardziej ruchliwym miejscu – na miejskim rynku. To taki kalejdoskop ręcznie robionych przedmiotów, cykl piękna na kobiecych figurach. W młodości szyłam sobie fartuchy, ale moja fantazja kończyła się na lamówce z warkoczem na brzegu. A w Gwatemali to cała sztuka, kultura i umiejętność – szyć w oryginalny sposób i nosić z godnością.

Kobiecy strój w Gwatemali to cała sztuka

Spaceruję po historycznej części stolicy Gwatemali. Wydaje się, że przeróbek w ogóle nie ma: wąskie jednokierunkowe uliczki, niska zabudowa, prawie wszystko bez numerów. Aby znaleźć żądany adres, musisz zgadnąć, że się tam znajduje. Albo zapukaj do wszystkich drzwi z rzędu i zapytaj: czy to naprawdę tutaj? Jeśli masz szczęście, trafisz we właściwe miejsce. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero po kilkukrotnym okrążeniu hostelu, w którym planowałem zostać na kilka dni.

Historyczna część miasta Gwatemala

Na głównym placu Gwatemali – tłumy ludzi i gołębi. Karma dla ptaków jest sprzedawana właśnie tam. Dla dzieci – rozrywka, dla dorosłych – radość, że dzieci są zajęte, dla kupców – zysk. W księgarni odkryłem starą, trzytomową książkę o fundamentalnej politologii i po raz pierwszy pożałowałem, że nie umiem czytać po hiszpańsku. Spróbowałem nowego owocu, który smakuje jak ugotowane morele w kompocie z suszonych owoców. Słodki i satysfakcjonujący, po prostu duży. Bardzo duży. Więcej czyścicieli butów, nieoczekiwane dzieła sztuki, autentyczne restauracje, uliczne jedzenie i uliczni muzycy. I oczywiście kościoły. Jest ich tak wiele, zachowanych z czasów podboju Gwatemali przez Hiszpanów i są tak piękne. Tylko zamknięte. Ale „rosyjskim damom” pozwolono wejść na dziedziniec starożytnej świątyni, dotknąć kamieni i starożytnych sztukaterii oraz robić zdjęcia. Opłata za wstęp to uśmiech!

Plac Konstytucji w Gwatemali

Przystanki autobusowe – z bramkami obrotowymi, jak na rosyjskich stacjach podmiejskich. Obowiązkowym uzupełnieniem jest funkcjonariusz policji miejskiej. Jego zadaniem jest utrzymanie porządku i nie przepuszczanie gapowiczów. Na jednym z takich postojów, gdy próbowałem kupić bilet, otworzyła mi wejście dziewczyna w mundurze. Szybko zorientowała się, że lepiej pominąć to za darmo, niż tłumaczyć dziwnej blondynce, jak kupić ten bilet z automatu.

Po wędrówce po starym mieście udaję się na północ do kultowych Majów miasto i park narodowy o tej samej nazwie Tikal. Mijanie plantacji bananów. Dojrzałe owoce w szczególny sposób ratowane są przed małpami i tropikalnymi owadami: w otwór na kiściach bananów wciągają plastikowe osłonki. Tak więc banany dojrzewają jak w szklarni.

Zatrzymuję się nad jeziorem Isabel, największym jeziorem w Gwatemali. Duży nie tylko na własnym terenie, ale także na terenie basenu. Wypływa z niego rzeka Dulce, która płynnie wpada do jeziora El Golfte, a następnie w Livingstone spotyka się z Morzem Karaibskim. Do większości osad w okolicy można dotrzeć tylko drogą wodną.

Do większości osiedli w powiecie można dotrzeć tylko drogą wodną

Isabelle leży pomiędzy dwoma pasmami górskimi, otoczona lasem deszczowym. „Rozstaw namiot nie na ziemi, ale na drewnianym pokładzie pod baldachimem” – zarządził właściciel kempingu. Bardzo rozważnie, bo w nocy padało, a ziemia zatrzymuje wilgoć o każdej porze dnia. Staliśmy po wschodniej stronie jeziora Isabelle, oglądając piękne zachody słońca w jego wodach. Ten brzeg został uznany za teren podmokły, rezerwat dzikiej przyrody.

Jezioro Isabel