Po prostu tracimy pieniądze: dlaczego nie należy kupować obligacji

0
207

Niskie stopy procentowe i rosnąca inflacja na całym świecie skłaniają do spojrzenia na obligacje w nowy sposób, wyjaśnienia ich rzeczywistego przeznaczenia i perspektyw wykorzystania w różnych codziennych sytuacjach. Isaac Becker, międzynarodowy doradca finansowy i autor When Bad Is Good, zastanawia się nad tym w swojej nowej kolumnie. 0 akcji

Niska rentowność

Krótko mówiąc, obligacje są z reguły bardzo konserwatywnym rodzajem inwestycji, co pozwala nie ryzykować zbytnio swoich pieniędzy i zajmuje honorowe miejsce między lokatami bankowymi a akcjami. Wszystko to powinno doprowadzić nas do dość skromnej rentowności, która zgodnie z panującymi zasadami będzie większa niż procent na lokacie bankowej i, co bardzo ważne, wyższa niż dotychczasowa stopa inflacji.

Od wielu dziesięcioleci wszystko jest dokładnie takie – zarówno w książkach, jak i w praktyce. Jednak w ostatnich latach ta prostota zniknęła, a prywatnemu inwestorowi bardzo trudno jest zrozumieć, dlaczego w ogóle potrzebuje papierów dłużnych. Oceń sam: oto obligacje amerykańskiego skarbu – najbardziej wiarygodne dolarowe papiery wartościowe na świecie. Rentowność obligacji rocznych według Bloomberga wynosi obecnie 0,07% (dalej podano dane z 12.08.2021), dla obligacji dwuletnich 0,22%, dla planów pięcioletnich 0,80%. I wreszcie, benchmarkowe 10-letnie Treasuries generują dla inwestora tylko 1,34%. Sytuacja nie jest lepsza z euro: niemieckie dziesięciolatki mają w ogóle ujemną rentowność (-0,47%).

Ponieważ współczesny inwestor woli pracować z funduszami notowanymi na giełdzie, jako przykład przytoczę jeden z nich – iShares 3-7 Year Treasury Bond ETF (IEI), który inwestuje w portfel amerykańskich obligacji rządowych o terminach zapadalności od trzech do siedmiu lat. Jego obecna rentowność wynosi 0,84%, a całkowity zwrot, który obejmuje również zmianę kursu akcji funduszu, od początku roku jest ujemny (-2,20%).

Jeśli weźmiemy pod uwagę inflacja w Stanach Zjednoczonych, która w ciągu ostatnich 12 miesięcy osiągnęła 5,4%, inwestycje w te papiery oznaczają rzeczywistą utratę pieniędzy.

Dlaczego pierwsze realne obligacje infrastrukturalne w Rosji pojawiły się dopiero teraz?

Pochmurna perspektywa

W tej sytuacji dość trudno znaleźć argumenty, które przekonałyby prywatnego inwestora o potrzebie takich inwestycji. Są jednak tacy ludzie. Dla nich te narzędzia pełnią teraz raczej rolę bezpiecznej przystani, ale szczerze mówiąc, nazwanie tego inwestycją może być naciągane.

Współczesny rynek akcji wydaje się być tak ponury, że inwestorzy chętnie ukrywają się w bezpiecznych papierach wartościowych z ujemnymi stopami zwrotu, aby zapewnić bezpieczeństwo swoich pieniędzy. Dotyczy to zadłużenia o wartości ponad 16 bilionów dolarów.

Często inwestor inwestuje pieniądze w ten czy inny pomysł, skupiając się nie na bieżącej rentowności, ale na przyszłych zyskach. W naszym przypadku perspektywy również nie są szczęśliwe: stopy procentowe w Ameryce i Europie są praktycznie na poziomie zerowym, a ich oczekiwany wzrost spowoduje, że koszt naszych papierów będzie jednoznacznie tańszy. Oznacza to, że istnieje ryzyko jeszcze większych strat, jeśli trzeba będzie sprzedać obligacje przed terminem zapadalności.

Rosyjska lojalność: dlaczego inwestorzy nie boją się białoruskich obligacji

Dochód zagrożony

Oczywiście możesz pozostać w obligacjach, ale zarabiać znacznie więcej. Wymaga to podniesienia poprzeczki ryzyka. Ale nawet w tym przypadku rentowność będzie mniejsza niż oczekiwano. Czy nam się to podoba, czy nie, oprocentowanie zerowe obiektywnie powoduje, że papiery dłużne są drogie, a ich rentowność dąży do najniższych możliwych poziomów.

Weźmy na przykład iShares 0-5 Year High Yield Corporate Bond ETF (SHYG), zbiór amerykańskich obligacji korporacyjnych o wysokiej rentowności o terminie zapadalności krótszym niż pięć lat. Tutaj możemy zobaczyć papiery dłużne tak znanych firm jak T-Mobile US, TransDigm, American Airlines, Teva Pharmaceutical, Occidental Petroleum itp. Co je łączy? Sprawy nie idą dobrze – więc płacą więcej za swoje papiery wartościowe niż inni. ETF przynosi obecnie 4,99%. Całkowity zwrot od początku roku wynosi 3,58%. Czyli według dzisiejszych standardów wszystko jest bardzo dobre – ale to tylko na pierwszy rzut oka.

Bliżej życia

Przyznam się, że trochę oszukałem, kiedy zaraz po obligacjach rządowych przedstawił czytelnikowi fundusz giełdowy papiery wartościowe, które są oznaczone jako High Yield – high yield, a często nazywane są „śmieciami” ze względu na stosunkowo wysokie ryzyko niewypłacalności. Ile przynoszą obligacje „normalnych” firm?

Oto fundusz z rodziny iShares iBoxx $ Investment Grade Corporate Bond ETF (LQD). Jej kapitalizacja wynosi ponad 40 miliardów dolarów, a w jej portfelu znajdują się obligacje spółek, które są ogólnie w dobrej kondycji finansowej i posiadają odpowiednie ratingi kredytowe. Niektóre z nich to: General Electric, Goldman Sachs Group, CVS Health, AT&T, Wells Fargo & Spółka itp. Rentowność tego funduszu jest znacznie niższa niż poprzedniego – tylko 2,48%, a łączna rentowność od początku roku wynosi -1,36%. Tutaj już zbliżyliśmy się do rzeczywistego stosunku ryzyka do zysku dla obligacji korporacyjnych, ale to nie wszystko.

Sprytne ryzyko: jak pandemia uczyniła obligacje krajów rozwijających się atrakcyjnymi

Dobre czasy

Trzeba przyznać, że w ostatnich latach inwestorzy dobrze zarabiali na dłużnych papierach wartościowych, wykorzystując fakt, że ich ceny rosły wraz ze spadkiem stóp. Na przykład największy giełdowy fundusz obligacji amerykańskich firm, iShares Core U.S. Aggregate Bond ETF (AGG) o kapitalizacji około 90 mld USD przyniósł inwestorom łączny zwrot w 2019 r. na poziomie 8,68%, a w 2020 r. – 7,42%. W tym roku, z rentownością 1,95%, fundusz nadal jest na minusie o 1,08%.

Jeszcze bardziej imponujące były wyniki wspomnianego już korporacyjnego funduszu papierów wartościowych iShares iBoxx $ Investment Grade Corporate Bond ETF ( LQD) – odpowiednio 17, 13% i 11,14%.

Jak już wspomniano, jest obecnie bardzo prawdopodobne, że ceny rządowych i korporacyjnych papierów dłużnych mogą wkrótce spaść, co, jak widzimy, jest już na rynku. Inwestorzy, którzy będą właścicielami tych aktywów, będą skazani na straty. Możliwe też, że nie wszystkie firmy będą w stanie terminowo spłacać swoje długi.

Możliwe anomalie

Jednak dość trudno jest wszystko uporządkować na półkach. Inwestorzy mogą również spotkać się z niespodziankami, gdy znane zasady w ogóle nie działają lub powodują poważne niepowodzenia. Tak stało się na przykład z obligacjami podczas kryzysu w marcu 2020 r., kiedy stopa procentowa w Stanach Zjednoczonych została mocno obniżona łącznie o 1,5%. Wydawałoby się, że ta klasa aktywów powinna przynajmniej wytrzymać, a nawet dodać cenę, ale w praktyce wyszło zupełnie inaczej.

W ciągu kilku dni, fundusz Year High Yield Corporate Bond ETF (SHYG) załamał się o 18,5%, a fundusz iShares iBoxx $ Investment Grade Corporate Bond ETF (LQD) spadł o 20,5%. IShares Core USA Aggregate Bond ETF (AGG) stracił na wartości 6,6%. Tylko iShares 3-7 Year Treasury Bond ETF (IEI) prawie nie stracił na popularności.

Jak widać, dał się odczuć lepszy jakościowo skład obligacji: np. w AGG około 69% papierów ma najwyższy rating kredytowy – AAA, podczas gdy w funduszu obligacji korporacyjnych IShares jest ich tylko 2,7% ( ponad połowa obligacji posiada rating BBB), aw ETF-ach wysokodochodowych papierów wartościowych prawie wszystkie obligacje mają rating BB lub niższy. Ten zakres jest uważany za niskiej jakości i spekulacyjny. Tym samym tajemnica rentowności funduszy obligacyjnych i ich stabilności w trudnych czasach okazała się dość prosta.

Oczywiście patrzenie w przyszłość to niewdzięczne zadanie. Nie wszystko i nie zawsze dzieje się zgodnie z logiką finansową. Jest to z jednej strony, ale z drugiej – po co trzymać w swoim portfelu aktywa, których losów nie widać w tej chwili w najlepszym świetle.

W przededniu burzy : dlaczego w 2021 r. rynek może wciąż odnawiać szczyty

Wyjątkowa sytuacja

Uważa się, że obligacje mogą pomóc w przypadku krachu na rynku, dlatego nawet przy obecnych zawirowaniach powinny być trzymane w osobistym portfelu inwestycyjnym. Zwykle ta zasada działa w przypadku obligacji rządowych i nie zawsze daje przyzwoity zwrot w przypadku papierów wartościowych korporacyjnych. Na przykład kryzys finansowy z 2008 r. doprowadził do gwałtownego spadku wartości długu korporacyjnego zarówno wysokiej, jak i niskiej jakości, ponieważ inwestorzy bardzo negatywnie podchodzili do ryzyka i przenieśli swoje środki na bezpieczne obligacje skarbowe.

Pojawia się obecnie w dużej mierze wyjątkowa sytuacja, o czym świadczy w szczególności załamanie obligacji w marcu 2020 r. Dodatkowo niska rentowność dobrej jakości obligacji rządowych i korporacyjnych, a także perspektywa spadku wartości tych aktywów sprawiają, że są one niepożądane (potencjalnie nieopłacalne) w portfelu współczesnego inwestora.

< p> Trzeba osobno powiedzieć, że w porównaniu do liczby graczy na giełdzie, jest bardzo niewielu profesjonalistów zajmujących się obligacjami. Tylko oni mają dostęp do specjalnych schematów pracy, które pozwalają im zarabiać nawet w obecnych warunkach. Na przykład za pomocą aktywnego handlu spekulacyjnego lub transakcji arbitrażowych. Lepiej jednak dla prywatnych inwestorów nie polegać na takich strategiach i kierować się własnymi celami i realnymi możliwościami. Dlatego uważam, że dla większości z nich najlepiej byłoby na razie powstrzymać się od inwestowania w obligacje.

Opinia redakcyjna może nie być taka sama jak autora