Od „uczty” do queer: jak będą wyglądały relacje miłosne w demokratycznym społeczeństwie przyszłości

0
203

Wydawnictwo indywiduum wydaje książkę „The Chaos of Love” amerykańskiego filozofa C.D.C. Reeve'a, zajmującego się związkami miłosnymi i seksem. Forbes Life publikuje rozdział o plastyczności naszych doświadczeń seksualnych. 0 akcji

Jego analizie CCD Reeve towarzyszy nie tylko odniesienie do badań seksuologów i teoretyków queer, ale także nieoczekiwane ilustracje z takich klasyków, jak Ojcowie i synowie Turgieniewa czy Nieznośna lekkość bytu Milana Kundery. Osobno Riva jest zainteresowana nieodwracalną ewolucją w kierunku coraz większej płynności płci i plastyczności naszych doświadczeń seksualnych. Chaos of Love to zbiór dziesięciu esejów, w których autor łączy dogłębną znajomość starożytnych tekstów (Iliada Homera, Uczta Platona itd.) Z psychoanalizą Freuda, koncepcjami Lacana, socjologią życia intymnego Anthony'ego Giddensa, co sprawia, że ​​można się zastanawiać definiujemy naszą fizyczność i myślimy o naszych przeszłych i przyszłych partnerach.

„Dawno temu przyrzekliśmy sobie lojalność na całe życie” – pisze dziennikarz Tracy Cox. – Zmieniło się w seryjną monogamię – serię długotrwałych, zaangażowanych związków, które trwały latami, ale nie na całe życie. Obecny trend to relacje oparte na potrzebach: relacje, które pasują do naszych okoliczności w danym momencie i zawodzą, gdy coś się zmieni ”. Jest to celowo napisane w wyzywającym duchu. Niemniej Cox po prostu zakłada, że ​​nasze potrzeby stanowią jedną (choć krótkotrwałą) jaźń, którą najlepiej może zaspokoić inna jaźń. Ale dlaczego akceptujesz jej założenie? Dlaczego nie założyć, że potrzeby będą służyły subtelniejszemu różnicowaniu klasy partnerów: X do seksu, Y Chaos miłości do dzieci, Z do wspólnego życia? Dlaczego nie założyć, że para (nawet para krótkotrwała i oparta na potrzebach) zamieni się w n-gon? Bez wątpienia wartość n nie może być zbyt duża. Nikt nie może obsłużyć zbyt wielu. Ale nie ma dobrego powodu, dla którego miałoby to być równe dwóm.

Jedną z naszych najgłębszych potrzeb, „tak pilnych jak fizjologiczna potrzeba jedzenia, wody i seksu”, jest złagodzenie nudy „poprzez stymulację aktywności fizycznej lub umysłowej”. Dlatego miłość oparta na potrzebach (i każda inna forma miłości) musi traktować nudę poważnie. Kiedy ludzie umierali w wieku trzydziestu lat, nie mieli wolnego czasu i skutecznej antykoncepcji, być może nie był to uciążliwy problem erotyczny: życie było tak krótkie, pełne zmartwień i związane z wychowywaniem dzieci, że nie było nudne. Erotyczna norma długotrwałej miłości monogamicznej była odpowiednia dla zaspokojenia fizjologicznych potrzeb stymulacji. Dzisiaj żyjemy zbyt długo, mamy zbyt wiele dni wolnych i jesteśmy zbyt przyzwyczajeni do ciągłego podniecenia, aby brać to za coś oczywistego.

„Najgorsza forma niewolnictwa”. Jak kapitalizm zrujnował życie seksualne kobiet

Zagrożenie, jakie stanowi nuda, jest szczególnie dotkliwe, jeśli harmonia seksualna rzeczywiście stała się strukturalną zasadą pary małżeńskiej, jak twierdzi Gerard Vincent. Rzeczywiście, z powodu przyzwyczajenia, nawet prawie nieskończona różnorodność seksualna partnera może stać się nudna. Ostatecznie dochodzimy do wniosku, że chcemy nowego partnera, a nie czegoś nowego ze starym. Dlaczego więc nie oddzielić seksu od par, aby para znalazła inną zasadę strukturalną swojego związku lub inną, mniej dwuwartościową formę organizacji starej zasady? To dobre pytanie, ale w naszej rzeczywistości politycznej może być skandaliczne.

W Stanach Zjednoczonych i innych krajach zachodnich większość ludzi zgadza się, że edukacja seksualna powinna być prowadzona w szkołach. Nie ma jednak zgody co do tego, w jaki sposób należy je podać. Tradycjonaliści (których poglądy często, choć nie zawsze, opierają się na naukach religijnych) uważają, że „jedyną dopuszczalną i szanowaną moralnie formą aktywności seksualnej jest stosunek heteroseksualny między małżonkami”. Liberałowie (często, ale nie zawsze o świeckich poglądach moralnych) uważają, że „wszystko, na co kompetentni dorośli dobrowolnie i świadomie się zgadzają i co nie szkodzi osobom trzecim, jest moralnie dopuszczalne”. Ponieważ wartości seksualne do pewnego stopnia determinują sposób życia w ogóle, rodzice, którzy uważają, że wartości seksualne ich dziecka są złe, również będą uważać życie, które prowadzi, za „nędzne i niegodne”. Tak więc w społeczeństwie liberalno-demokratycznym szukającym konsensusu między konkurującymi koncepcjami dobrego życia edukacja seksualna w szkołach publicznych nieuchronnie będzie zawierała sprzeczne przesłania.

Mistrzowie seksu. Jak dwóch naukowców nauczyło ludzkość kochać i wstrząsnąć podstawami społecznymi

Jednak nawet gdyby te przesłania nie były tak sprzeczne, to (podobnie jak intymna demokracja Giddensa) nie zmieniłyby tego, co nie może zmienić edukacji seksualnej jako takiej. „Na początku każde dziecko” – pisze Adam Phillips – „jest jedynakiem. & lt; … & gt; Innymi słowy, nasze początkowe przekonania o chaosie miłości do przywilejów i prywatności, własności i przynależności są monogamiczne. To jest sedno monogamii ”. W zakresie, w jakim nasze początkowe przekonania są monogamiczne, każda próba zmiany norm tradycyjnej miłości grozi wyrzuceniem dziecka z wodą.

Mimo to mamy do czynienia z problemem kurczaka i jajka. Nasze pierwsze pomysły na miłość są monogamiczne i są własnością prywatną. Ale kiedy mama i tata pracują cały dzień, nawet ich dziecko może dać tylko część siebie. Mamie powinni pomagać inni bliscy, w tym tatuś. Oznacza to, że zmienia się zwykły pas de deux dla niemowląt. Mogliśmy wchłonąć monogamiczną, heteroseksualną, rasowo homogeniczną miłość z mlekiem matki, ale nie można tego powiedzieć o naszych dzieciach i dzieciach naszych dzieci. Mogą mieć dwóch ojców, dwie matki lub biologicznego ojca gejów, heteroseksualną białą biologiczną matkę i euroazjatyckiego biseksualnego opiekuna. Monogamia dla nich (podobnie jak tożsamość seksualna demokratycznych partnerów Giddensa) będzie jednym ze stylów życia, refleksyjnym osiągnięciem.

Menedżerowie swoich uczuć: dlaczego „kochankowie” zostali zastąpieni przez „partnerów” , a troska stała się formą rewolucji społecznej

„Tajemnica tego, czym jest zakochana para, jest praktycznie ostatnią prawdziwą tajemnicą, jaka nam pozostała, a kiedy dochodzimy do jej rozwiązania, potrzeba bo literatura – a nawet sama miłość – zniknie ”- pisze Mavis Gallant. Czy w końcu będziemy myśleć o związkach jako o przeznaczeniu? Wątpię. Ale nawet jeśli to zrobimy, tajemnica n-krotnych relacji zajmie to miejsce. Nie będą mieli monogamii, którą wchłonęliśmy w mleku naszej matki. Ale będą nie mniej tajemnicze, nie mniej inspirujące dla dzieł literackich i nie mniej problematyczne dla naszego życia miłosnego.