Wewnętrzna małpa: jak ludzie nauczyli się od zwierząt pokazywać swoją moc

0
194

Alpina Non-Fiction publikuje książkę Our Inner Monkey autorstwa biologa Fransa de Waala, który analizuje cztery kluczowe aspekty naszej natury – pragnienie władzy, potrzebę seksu, skłonność do aktów przemocy i życzliwości, i kreśli paralele z świat zwierząt. Forbes Life publikuje rozdział o komunikacji niewerbalnej u ludzi i małp 0 akcji

Nie jest łatwo wymienić jedno odkrycie w dziedzinie zachowania zwierząt, które byłoby szerzej znane niż „kolejność dziobania”. Chociaż dziobanie nie jest dokładnie ludzkim zachowaniem, termin ten stał się powszechny we współczesnym społeczeństwie. Mówimy o „korporacyjnym porządku dziobania” lub „watykańskim porządku dziobania” (gdzie „naczelne” są na najwyższym szczeblu, co brzmi prawie jak „naczelne”), uznając nierówność i jej starożytne korzenie. Jednocześnie naśmiewamy się również z siebie, dając do zrozumienia, że ​​my – tak złożone i wyrafinowane istoty ludzkie – mamy coś wspólnego z drobiem.

Nawet dziecko może to zauważyć i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Epokowego odkrycia porządku dziobania dokonano na początku XX wieku. Norweg Thorleif Schelderup-Ebbe, który w wieku sześciu lat zafascynował się kurczakami. Jego matka kupiła mu własne kurczaki i wkrótce każdemu ptakowi nadano imię. W wieku dziesięciu lat Thorleif prowadził już szczegółowe notatki i robił to przez wiele lat. Oprócz śledzenia, ile jaj kury złożyły i kto kogo zjadł, szczególnie fascynowały go sporadyczne wyjątki w hierarchii – „trójkąty”, w których kurczak A dominował nad kurczakiem B, B nad C, a C nad A. , od samego początku chłopiec, jako prawdziwy naukowiec, interesował się nie tylko prawidłowościami porządku rang, ale także ich naruszeniami. Teraz drabina społeczna, którą odkrył młody Thorleif – a później opisał w swojej pracy – wydaje nam się tak oczywista, że ​​trudno sobie wyobrazić, jak ktoś mógł jej nie zauważyć.

Rewolucja gatunkowa: jak ludzie zmieniają otaczającą ich przyrodę, zmuszając inne gatunki do przystosowania się lub wyginięcia

Podobnie, obserwując grupy ludzi, szybko zauważysz, który z nich działa z największą pewnością, przyciąga więcej spojrzeń i aprobujących kiwnięć głową, chętniej interweniuje w sporach, mówi ciszej, obliczył jednak, że wszyscy go posłuchają ( i śmiać się z dowcipów!), wyraża kategoryczne osądy itp. Ale są znacznie bardziej subtelne oznaki statusu. Naukowcy zwykle uważają, że w ludzkim głosie częstotliwości od 500 Hz wzwyż są pozbawione znaczenia, ponieważ gdy wyższe częstotliwości są odfiltrowywane podczas nagrywania głosu, nasze uszy słyszą tylko niski szum: wszystkie słowa są tracone. Ale potem odkryli, że ten niski buczenie jest podświadomym instrumentem wpływu społecznego. Każda osoba ma te częstotliwości inaczej, ale w trakcie rozmowy ludzie mają tendencję do wyrównywania ich do jednorodnego szumu, a ten o niższym statusie zawsze się dostosowuje. Zostało to zademonstrowane w analizie programu telewizyjnego Larry King Live. Prowadzący show Larry King podkręcił swoją barwę do głosu wysokiej rangi gości, takich jak Mike Wallace czy Elizabeth Taylor. Przeciwnie, mniej znamienici goście dostroili się do głosu Kinga. Były wiceprezes Dan Quayle jest najbardziej widocznym przykładem dostrojenia się do swojego głosu, co wskazuje na brak pewności siebie.

Ta sama analiza widmowa dźwięku została zastosowana do nagrań telewizyjnych debat pomiędzy kandydatami na prezydenta USA. Podczas wszystkich ośmiu wyborów, od 1960 do 2000 r., preferencje wyborców były zgodne z analizą barw głosów: większość wyborców głosowała na kandydata, który zachował własną barwę głosu, a nie na tego, który dokonał korekty. W niektórych przypadkach, takich jak spotkanie Ronalda Reagana i Waltera Mondale'a, przepaść okazała się ogromna i dopiero w 2000 roku wybrano kandydata o nieco podporządkowanym wzorcu głosu, George'a W. Busha. Ale najwyraźniej nie był to wyjątek od reguły, bo, jak lubią podkreślać Demokraci, wyborcy głosowali na kandydata o dominującym wzorze głosu – ElaGorze.

Tak więc, na częstotliwościach niższych niż te rozpoznawane przez radar świadomości, zgłaszamy nasz status za każdym razem, gdy rozmawiamy z kimś, osobiście lub telefonicznie. Poza tym mamy wiele sposobów na uczynienie ludzkiej hierarchii oczywistą, od wielkości naszych biur po koszt noszonych przez nas ubrań. W afrykańskiej wiosce wódz ma największą chatę i złotą szatę, a podczas ceremonii ukończenia studiów profesorowie w akademickich strojach dumnie paradują przed uczniami i ich rodzicami. W Japonii głębokość łuku sygnalizuje wyraźne różnice rang nie tylko między mężczyznami i kobietami (kobiety kłaniają się niżej), ale także między starszymi i młodszymi członkami rodziny. Hierarchia jest najbardziej zinstytucjonalizowana w takich męskich twierdzach, jak wojsko ze wszystkimi jego gwiazdami i paskami oraz Kościół rzymskokatolicki, gdzie papieże noszą białe szaty, kardynałowie – fioletowe, biskupi – fioletowe, a prości księża – czarni.

Edycja genów dla manekinów: jak odkrycie Jennifer Doudny i Emmanuelle Charpentier zmieniło biologię i przyniosło im Nagrodę Nobla

Szympansy są nie mniej formalne w ceremoniach powitalnych niż Japończycy. Samiec alfa robi imponującą demonstrację: chodzi, podnosząc futro i uderza każdego, kto nie zejdzie z jego ścieżki na czas. Taka demonstracja zarówno zwraca uwagę mężczyzny, jak i robi wrażenie na jego grupie. Jeden z samców alfa z Parku Narodowego Gór Mahali w Tanzanii rozwinął zwyczaj zrzucania z ziemi ogromnych głazów i staczania ich w dół wyschniętego koryta rzeki, powodując ogłuszający trzask. Można sobie wyobrazić, z jakim podziwem spoglądali jego bliscy na przedstawienie, którego nie mogli powtórzyć. Następnie wykonawca usiadł, czekając, aż publiczność się do niego zbliży. I zrobili to – najpierw niechętnie, a potem w tłumie, kłaniając się przysiadem (ludzie nazywają to „knixen”) i płaszcząc się przed nim, głośno wyrażając swój szacunek przerywanymi jękami. Dominujące samce zdają się starać podążać za tymi pozdrowieniami, bo podczas kolejnej rundy pokazów czasami wybierają grupy, którym nie poświęcono należytej uwagi „specjalnemu traktowaniu”, aby następnym razem na pewno nie zapomnieli się przywitać.

Kiedyś odwiedziłem Zakazane Miasto w Pekinie (czterokrotnie większe od Wersalu i dziesięć razy większe od Pałacu Buckingham) z jego bogato zdobionymi budynkami otoczonymi ogrodami i rozległymi placami. Nietrudno było wyobrazić sobie chińskich cesarzy wydających rozkazy z dziwacznego tronu zaprojektowanego tak, aby mogli spoglądać z góry na ogromne tłumy leżących na ziemi ludzi, wstrząsając nimi swoim przepychem. Europejscy monarchowie wciąż jeżdżą po ulicach Londynu i Amsterdamu w pozłacanych powozach, aby zademonstrować władzę, choć niemal symboliczną, ale wciąż leżącą u podstaw porządku społecznego. Najgłębsze wrażenie na swoich poddanych zrobili egipscy faraonowie podczas hucznej ceremonii, która odbyła się w najdłuższy dzień w roku. Faraon stanął w specjalnym miejscu w Świątyni Słońca Amon-Ra, aby promienie słoneczne przeszły przez wąski otwór z tyłu i zalały go takim blaskiem, że oślepił publiczność, potwierdzając boskość władcy. Skromniej prałat w kolorowych szatach wyciąga rękę do niższego duchowieństwa, by ucałować pierścień, a królowa zostaje witana specjalnym ukłonem. Ale nagroda za najdziwniejszy rytuał potwierdzenia statusu (choć według niezweryfikowanych doniesień) należy do Saddama Husajna, wypartego irackiego tyrana, którego jego poddani mieli powitać pocałunkiem w pachę. Czy celem tego działania było umożliwienie im wąchania mocy? i w świecie dorosłych.

Ludzie nadal pozostają wrażliwi na fizyczne oznaki statusu. Niewymiarowi politycy, tacy jak kandydat na prezydenta USA Michael Dukakis lub premier Włoch Silvio Berlusconi, zwykle proszą o pudełko, na którym można stanąć podczas debat i formalnej fotografii grupowej. Jest takie zdjęcie, na którym Berlusconi uśmiecha się prosto w twarz przywódcy jednego z krajów, który w normalnych okolicznościach trafiałby tylko do jego piersi. Możemy żartować, że mają kompleks Napoleona, ale niewymiarowi mężczyźni naprawdę muszą ciężej pracować, aby zdobyć wiarygodność. Te same fizyczne uprzedzenia, których używają małpy człekokształtne i dzieci, aby zrozumieć swoje relacje, mają zastosowanie również w świecie dorosłych.

Niewiele osób zdaje sobie sprawę z komunikacji niewerbalnej, ale jeden innowacyjny kurs biznesowy koncentruje się na tym, wykorzystując psy jako „lustra” dla menedżerów. Kierownicy wydają polecenia psom, których reakcje pokazują, jak bardzo są przekonujące. Perfekcjonista, który stara się zaplanować każdy krok i denerwuje się, jeśli coś pójdzie nie tak, szybko traci uwagę psa, a gdy ludzie wydają rozkazy, a ich mowa ciała sygnalizuje niepewność, pies staje się zdezorientowany lub zaczyna wątpić. Nic dziwnego, że optymalną kombinacją jest ciepło i twardość. Każdy, kto pracuje ze zwierzętami, jest przyzwyczajony do ich niesamowitej wrażliwości na mowę ciała. Moje szympansy czasami lepiej niż ja rozumieją mój nastrój, niełatwo je oszukać, a jednym z powodów takiego wglądu jest to, że nie rozprasza ich język mówiony. Przywiązujemy dużą wagę do komunikacji werbalnej, nie zauważając tego, co mówi o nas mowa ciała.

Wyprzedź małpę: gen, który przeszkadzał w bieganiu

Neurolog Oliver Sachs opisał grupę pacjentów z zaburzeniami mowy na jednym oddziale, śmiejących się głośno z telewizyjnej transmisji przemówienia prezydenta Ronalda Reagana. Niezdolni do rozumienia mowy jako takiej, pacjenci z afazją podążali za tym, co zostało powiedziane, jeśli chodzi o mimikę twarzy i ruchy ciała. Są tak uważni na informacje niewerbalne, że nie mogą kłamać. Sachs doszedł do wniosku, że prezydent, którego mowa wydawała się zupełnie normalna dla osób bez zaburzeń mowy, tak sprytnie połączył mylące słowa i ton głosu, że tylko osoby z uszkodzeniem mózgu mogły to zobaczyć.

Nie tylko jesteśmy wrażliwi na hierarchie i związaną z nimi mowę ciała – po prostu nie możemy bez nich żyć. Niektórzy ludzie mogą chcieć, aby w ogóle nie było hierarchii, ale harmonia wymaga stabilności, a stabilność ostatecznie zależy od ogólnie przyjętego porządku społecznego. Możemy łatwo zobaczyć, co się dzieje, gdy w grupie szympansów nie ma stabilności. Kłopoty zaczynają się, gdy jeden mężczyzna, wcześniej przyzwyczajony do pilnego kucania i okazywania przywódcy szacunku, zamienia się w jawnie wyzywającego podżegacza skandali i zamieszania. Wydaje się, że rośnie, każdego dnia organizuje przerażające demonstracje bliżej lidera i domaga się uwagi, rzucając w jego stronę gałęziami i ciężkimi kamieniami.

Na początku wynik tej konfrontacji pozostaje otwarty. Wszystko będzie zależało od tego, jakiego rodzaju wsparcie otrzyma każdy z rywali od innych członków grupy. Jeśli okaże się, że lidera ma konsekwentnie mniej zwolenników niż jego konkurent, będzie to dla niego wyrok śmierci. Co więcej, punktem krytycznym dla niego nie będzie pierwsze zwycięstwo pretendenta, ale pierwszy raz, kiedy uzyska od niego poddanie. Były alfa może jednak wiele przegrać, uciekać w panice i krzyczeć na czubek drzewa, jednocześnie odmawiając „podniesienia białej flagi”, co wyraża się w postaci niskiego, przerywanego chrząkania, towarzyszą ukłony przeciwnikowi, nic nie zostało jeszcze ustalone.

Z drugiej strony pretendent nie zrelaksuje się, dopóki były lider nie będzie mu posłuszny. Zasadniczo pretendent mówi zdetronizowanemu przywódcy, że jedynym sposobem na ponowne zaprzyjaźnienie się jest jęk i pokłon, czyli przyznanie się do porażki. To czysty szantaż: pretendent czeka, aż alfa się podda. W wielu przypadkach widziałem, jak samiec, który nie wydał tak ukochanego jęku, zbliżając się do nowej alfy, nagle zostaje sam. Alfa po prostu odchodzi – po co marnować uwagę na kogoś, kto nie rozpoznaje twojego statusu? Sytuacja jest mniej więcej taka sama, jak gdyby żołnierz witał starszego rangą bez salutowania. Właściwy szacunek jest kluczem do spokojnego i zrelaksowanego związku. Dopiero po rozwiązaniu kwestii rang można pogodzić rywali i przywrócić pokój.

Im wyraźniejsza hierarchia, tym mniejsza potrzeba jej wzmacniania. U szympansów stabilna hierarchia usuwa napięcia, więc konfrontacja staje się rzadka: podwładni unikają konfliktów, a przełożeni nie mają powodu, aby je aranżować. A to tylko sprawia, że ​​wszyscy są lepsi. Członkowie grupy mogą wspólnie spędzać czas, czesać się nawzajem, bawić i nie martwić się, ponieważ każdy czuje się bezpiecznie. Jeśli widzę samców szympansów skaczących i bawiących się z tak zwanymi „zabawnymi grymasami” (szeroko otwarte usta i dźwięki przypominające śmiech), dosłownie ciągną się sobie za nogi lub żartobliwie szturchają, to rozumiem, że bardzo dobrze wiedzą, kto nad kim dominuje. . Ponieważ wszystkie relacje są uporządkowane i zrozumiałe, szympansy mogą się zrelaksować. Ale gdy tylko jeden z nich zdecyduje się zakwestionować istniejący porządek, pierwszym rodzajem zachowania, który znika, jest zabawa. Nagle okazuje się, że mają poważniejsze przypadki wymagające uwagi.

Rytuały statusowe wśród szympansów to nie tylko władza – jak widzimy, chodzi o harmonię. Samiec alfa będzie ważny, aby stać, pokryty futrem po imponującym pokazie, ledwo zwracając uwagę na podwładnych kłaniających się przed nim z pełnymi szacunku wokalizacjami, całujących jego twarz, klatkę piersiową lub dłonie. Przechylając tors i patrząc na alfę od dołu do góry, stękanie wyraźnie pokazuje, kto jest wyższy rangą, a to jest klucz do pokojowych i przyjaznych relacji. Mało tego: wyjaśnienie pozycji hierarchicznych jest niezbędne do efektywnej współpracy. Dlatego właśnie przedsiębiorstwa ludzkie, które wymagają największej synergii, takie jak duże korporacje czy wojsko, mają najbardziej przejrzystą hierarchię. Podporządkowanie pokonuje demokrację, gdy wymagane jest zdecydowane działanie. Spontanicznie przełączamy się na bardziej hierarchiczny tryb w zależności od okoliczności. W jednym z badań dziesięcioletnich chłopców na obozie letnim podzielono na dwie rywalizujące ze sobą grupy. Upokorzenie tych, którzy nie są we własnej grupie (na przykład szczypanie w nos podczas spotkania z członkami drugiej grupy) szybko stało się powszechną praktyką. Z drugiej strony, wraz z umacnianiem się reguł społecznych i zachowań na zasadzie „przywódca-podwładny” wzrastała spójność grup. Ten eksperyment zademonstrował spójne właściwości hierarchii statusu, które zostały wzmocnione, gdy wymagane było skoordynowane działanie.

Te obserwacje doprowadziły mnie do największego paradoksu: chociaż pozycję w hierarchii wyznacza konkurencja, sama struktura hierarchiczna raz ustalona eliminuje potrzebę dalszych konfliktów. Oczywiście osoby o niższej randze wolałyby zająć wyższą pozycję, ale nie zadowala ich najgorsza opcja, a mianowicie pozostawienie w spokoju. Częste wymiany sygnałów statusu utwierdzają przywódców, że nie muszą siłą podkreślać swojej wysokiej pozycji. Nawet ci, którzy wierzą, że ludzie są bardziej skłonni do równości niż szympansy, będą zmuszeni przyznać, że nasze społeczeństwa nie mogłyby funkcjonować, gdyby nie miały ogólnie uznanego porządku hierarchicznego. Pragniemy przejrzystości w hierarchii. Wyobraź sobie, ile nieporozumień powstałoby natychmiast, gdyby ludzie nie dawali nam najmniejszej wskazówki, jaką pozycję zajmują w stosunku do nas, za pomocą wyglądu lub zachowania. Tak więc, odwiedzając szkołę swojego dziecka, rodzice mogli porozmawiać z sprzątaczem zamiast z dyrektorem. Musielibyśmy stale dowiadywać się o statusie innych osób, mając nadzieję, że robiąc to nikogo nie urazimy.

Podobna sytuacja mogłaby powstać, gdyby na spotkanie, na którym zapadła niezwykle ważna decyzja, zaproszono by księży. do zrobienia, ale poprosił je wszystkie tak samo. Żaden ze świętych ojców, od prostego księdza po papieża, nie potrafił powiedzieć, kto jest kim. Rezultatem byłaby najprawdopodobniej brzydka swara, w której naczelne (wyższe „naczelne”) musiałyby przeprowadzić zastraszające demonstracje — być może kołysząc się na żyrandolu — aby zrekompensować brak kodu koloru.