Ani stan gospodarki rosyjskiej, ani sytuacja zewnętrzna nie dają podstaw do wzrostu obciążeń podatkowych. Wydaje się, że rząd podejmuje tę decyzję kierując się raczej abstrakcyjnymi interesami wyższej sprawiedliwości – mówi Oleg Buklemishev, dyrektor Centrum Badań Polityki Gospodarczej na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Moskiewskiego. Pod szyldem łagodzenia przepisów podatkowych opracowywane są plany zwiększenia wypłat budżetu z różnych źródeł – od zysków i składek na ubezpieczenia społeczne po mienie obywateli oraz akcyzy na napoje alkoholowe i zawierające cukier. Łącznie rozważane środki mogą corocznie podnieść system budżetowy w latach 2022-2024 do 400 miliardów rubli, czyli ponad 0,3% PKB.
Atak fiskalny: dlaczego państwo jest zainteresowane bogatymi Rosjanami
Dziwna decyzja
Z punktu widzenia konwencjonalnej logiki zamiar zwiększenia obciążeń fiskalnych gospodarka wydaje się teraz nie na czasie i nienaturalna. I nie jest to nawet kwestia powtarzających się obietnic, że nie zwiększymy obciążeń podatkowych. W końcu obietnice te zostały złożone jeszcze za poprzedniego rządu i przed pojawieniem się w naszym życiu koronawirusa, który unieważnił wiele naszych wcześniejszych zobowiązań. Istnieją inne powody.
Po pierwsze, okres wychodzenia gospodarki z głębokiej, choć dość specyficznej recesji, nie jest najlepszym czasem na podwyżki podatków. Dynamika ożywienia w dużej mierze zależy od tego, jak optymistyczne są wyobrażenia o przyszłości inwestorów i konsumentów. Różnorodność deklarowanych kierunków ataku fiskalnego nie pozostawia wątpliwości, że nie jest on przypadkowy i jest skoncentrowany na jak najszerszym kręgu podmiotów gospodarczych. Oczywistym jest, że tym razem dostaną go wszyscy, co może w najbardziej negatywny sposób wpłynąć na oczekiwania podmiotów gospodarczych. Przy takich nastrojach nie będzie łatwo osiągnąć realizację nakreślonych zadań – roczny wzrost inwestycji o 5% i wejście gospodarki na trajektorię światowych średnich tempa rozwoju.
Po drugie, właśnie teraz zewnętrzna sytuacja gospodarcza i wewnętrzna rozwija się w taki sposób, że nie ma potrzeby podnoszenia podatków. Zamiast deficytu 2,4% PKB, zgodnie z obecną wersją ustawy o budżecie federalnym, w 2021 r. przychody, według szacunków VTB Capital, mogą przekroczyć wydatki o 0,2-0,6% PKB (nic dziwnego, gdyż rynek ceny ropy to prawie 20 dolarów za baryłkę więcej niż prognozowano). Tym samym wzrost netto dochodów budżetowych wyniesie 3% PKB, czyli o rząd wielkości więcej niż postrzegany zysk z planowanej podwyżki podatków. Z kolei nadmierna śmiertelność pandemiczna wśród starszych kategorii ludności i podwyższenie wieku emerytalnego „zaoszczędziły” już dla Funduszu Emerytalnego ok. 240 mld rubli w ujęciu rocznym.
Po trzecie, podnoszenie podatków ma sens tylko wtedy, gdy rozumiesz, jak wydać wpływy. Po wymuszonych antykryzysowych wydatkach w 2020 r. rząd zmierzał do konsolidacji fiskalnej poprzez cięcia wydatków budżetowych. Ale nawet jeśli nagle ponownie zmienimy wektor polityki o 180 stopni i postawimy sobie za cel aktywizację, powiedzmy, inwestycji budżetowych, nie ma pewności, że dodatkowe środki można wdrożyć terminowo i z dużą skutecznością. W każdym razie trudności ostatnich lat z rozwojem finansowania projektów krajowych wskazują raczej na coś przeciwnego.
Nietrudno zgadnąć, że dodatkowy zysk fiskalny rządu federalnego, niezależnie od jego wielkości, najprawdopodobniej nie zostanie rozsądnie wydany. Docelowo rozliczy się w tym samym miejscu – w Funduszu Dobrobytu Narodowego, będzie przeliczany na walutę obcą i inwestowany w zobowiązania dłużne obcych rządów, przynosząc mniej niż 1% rocznie (pomimo tego, że sama Rosja płaci kilka razy więcej od zadłużenia w walutach obcych). Nagromadzenie nadmiernych rezerw stało się oczywistą obsesją na punkcie polityki gospodarczej – w końcu nawet podczas pandemii rezerwy finansowe państwa nie zmniejszyły się, a wręcz przeciwnie, wyraźnie wzrosły.
Nie odbierać, ale stymulować: dlaczego ekonomiści sugerowali podniesienie podatków w czasie kryzysu
Poza strategią
To prawda, że jednym z potencjalnych powodów gorączki podatkowej przez rząd może być racjonalna troska o przyszłość. Co by było, gdyby władze, przekonane o rychłym końcu ery węglowodorów, starały się z wyprzedzeniem zastąpić malejące dochody z ropy i gazu innymi źródłami?
Trudno jednak uwierzyć w takie wyjaśnienie na bieżąco. Myślenie strategiczne w dłuższej perspektywie nie jest typowe dla obecnych władz. Z reguły starają się nie podejmować żadnych zdecydowanych zobowiązań politycznych i odkładać podjęcie niezbędnych decyzji na ostatnią chwilę. Systematyczne trudności w opracowaniu nowej strategii rozwoju gospodarki rosyjskiej doprowadziły do tego, że jej funkcje faktycznie spełnia trzystronicowy dekret prezydencki o celach narodowych. Ponadto zaangażowanie w światowe gry energetyczne i szczere zainteresowanie ich kontynuacją pozwalają śmiało stwierdzić, że góra nadal nie wierzy, że era węglowodorów jest dla Rosji przemijanym etapem. Wreszcie, wyrównanie niedoborów w dochodach z ropy i gazu będzie wymagało znacznie większych wysiłków fiskalnych, a tu nie ma mowy o kosmetycznych środkach „na sznurku”.
Ministerstwo Finansów zaproponowało zwiększenie ściągalności podatków od osób fizycznych poprzez składki ubezpieczeniowe i nowe stawki od nieruchomości
Walka o sprawiedliwość
Jednocześnie zwraca się uwagę na inny interesujący punkt – ożywienie po ćwierćwieczu na wpół zapomnianego fiskalnego imperatywu ministra finansów Aleksandra Liwszita: „Musimy się dzielić!” Rzeczywiście, znaczna część nowych naruszeń podatkowych okazuje się być podyktowana niemal względami dobra wspólnego i najwyższej sprawiedliwości: przede wszystkim oportunistycznym nadmiernym zyskiem eksporterów, składkami emerytalnymi najlepiej opłacanych pracowników, wypłatą dywidend dla odbiorcy zagraniczni, drogie nieruchomości i złe nawyki konsumentów są objęte „strzyżeniem” A ledwie zaznaczona progresja skali podatku dochodowego od osób fizycznych również zapowiada się znacznie bardziej stromo w nadchodzących latach. Można by pomyśleć, że na porządku dziennym są nie tyle zadania fiskalne, co społeczne i polityczne.
Wydaje się jednak, że wszystkie te wersje nie przybliżają nas ani o milimetr do rozwiązania zagadki, dlaczego tak wielokierunkowy aktywizm fiskalny pojawił się właśnie teraz. A może nie ma żadnej tajemnicy, po prostu daje się odczuć dawna specjalizacja rosyjskiego premiera.
Opinia autora może nie pokrywać się z punktem widzenia redakcji
>