„Negatywność przeszkadza w dobrej grze”: jak tenisista Andriej Rublow zdobył swoje pierwsze złoto na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio

0
172

Andrei Rublev zdobył złoty medal w deblu mieszanym w Tokio. To pierwsze zwycięstwo na Igrzyskach Olimpijskich rosyjskiego sportowca. Forbes Life dowiedział się od Rublowa, jak udało im się wygrać w deblu i dlaczego tenisistom łatwiej jest wystąpić na igrzyskach niż na punktach turniejów wielkoszlemowych w mieszanych finałach w Tokio. Ich rywalkami była kolejna rosyjska para – Elena Vesnina i Alan Karatsev. W tej chwili 23-letni Andriej Rublow jest siódmą rakietą na świecie w singlu. Jest także finalistą finałowego turnieju ATP wśród tenisistów poniżej 21 roku życia, zwycięzcą dziesięciu turniejów ATP, zwycięzcą Pucharu ATP z reprezentacją Rosji i byłą pierwszą rakietą świata w rankingu juniorów.

– Andrey, zostałeś mistrzem olimpijskim. Co czujesz?

– Tak, wszystko jest w porządku. Nastrój jest doskonały. Uczucia są super. Jak dotąd od zwycięstwa minęło tylko pół dnia… Nie, wydaje się, że przecież minął już dzień. Jestem strasznie pomylony z tymi strefami czasowymi. Bardzo się cieszę, że tak się wszystko potoczyło. Jestem niezmiernie wdzięczny losowi. Rodzice są niesamowicie szczęśliwi. Powiedzieli, że dałem im prawdziwą radość, że tytuł mistrza olimpijskiego jest na całe życie.

– Czy jako dziecko marzyłeś o zdobyciu złota na igrzyskach olimpijskich? < /p>

– Prawdopodobnie nigdy nie miałem jasnego pomysłu, że zostanę mistrzem olimpijskim. Ale oczywiście chciałem. I oczywiście marzyłem o wzięciu udziału w igrzyskach olimpijskich. To bardzo honorowe.

– Z psychologicznego i fizycznego punktu widzenia igrzyska olimpijskie są łatwiejsze do przetrwania niż na przykład turniej wielkoszlemowy. Albo trudniejsze?

– To dwa zupełnie różne wydarzenia pod względem emocjonalnym. Olimpiada to bardzo szczególne zawody dla każdego sportowca, które odbywają się co cztery lata. Tenisiści rzadko biorą udział w turnieju, który w żaden sposób nie wpływa na ranking i nie daje specjalnych tytułów i regaliów. Po prostu grasz dla swojego kraju, walczysz o model i status mistrza olimpijskiego. A Wielki Szlem to najważniejsze wydarzenie w życiu każdego tenisisty, które decyduje o Twojej pozycji w rankingu i karierze. Każdy gracz marzy o wygraniu turnieju Wielkiego Szlema. W tenisie nie ma nic wyższego. I co roku masz cztery szanse na wygraną. Ciągle się przygotowujesz, grasz, starasz się pokazać wynik lepszy niż w zeszłym roku i dzięki temu rośniesz. To są zupełnie inne emocje i proces.

– Zdobyłeś złoty medal w deblu mieszanym, grając z Anastasią Pawluczenkową. Czy jest to taka sama satysfakcja z wygrania finału gry podwójnej, jak z gry osobistej?

– Całe życie grałem prawie wyłącznie w grze pojedynczej (Andrey Rublev jest zwycięzcą tylko dwóch turniejów ATP w deblu . – Forbes Life). A wszyscy wiedzą, że turnieje w parach to zupełnie inna gra, zupełnie inne emocje, proces jest zupełnie inny. Ale znowu nie ma punktów na olimpiadzie, nie wpływa to na ocenę. Ale status mistrza i medal za zwycięstwo są dokładnie takie same, jak gdybym wygrał w singlu. Dlatego wydaje mi się, że właśnie na igrzyskach olimpijskich tę samą potężną satysfakcję daje złoto w deblu mieszanym.

„Nie będzie rezultatu bez poświęceń”: tenisistka Anastasia Pawluczenkowa na walka na boisku i za boiskiem

– Czy tenis deblowy znacznie różni się od singli pod względem przygotowania?

– Pewnie. To są zasadniczo różne gry. W deblu trzeba umieć układać kombinacje i bardzo dobrze grać rajdy, trzeba mieć chłodną reakcję w siatce, czuć partnera, trzeba grać. Trening w parach jest zupełnie inny. Pracujesz nad techniką i taktyką z partnerem. W grze pojedynczej starasz się poprawić swoją kondycję fizyczną, poruszać się szybciej, grać bardziej konsekwentnie w tylnym rzędzie. W przypadku szklarni to nie ma znaczenia. W zasadzie opracowują kombinacje, szlifują serwis, idą prosto do siatki. Prawie nawet nie trenują na linii końcowej. Z tego powodu, na przykład, szklarnie są znacznie gorsze od pojedynczych tenisistów pod względem szybkości ruchu.

– Jak sam potwierdziłeś, rzadko grasz w parach. Dlaczego zgodziłeś się na udział w deblu mieszanym na igrzyskach olimpijskich?

– Bo to ten sam medal. Kolejna okazja do wygrania igrzysk olimpijskich.

– Powiedziałeś, że w grze podwójnej bardzo ważna jest praca zespołowa. Ile udało Ci się z Nastyą wypracować kombinacje?

– Trenowaliśmy razem tylko raz. Właściwie przyznaję, że chemii jako takiej nie było. Zarówno Nastya, jak i ja gramy głównie w singlach. A w pierwszych meczach bardzo mocno czuliśmy, że w ogóle nas nie grają. Szkoda, że ​​tylko przez to możemy przegrać. Ale potem, z każdym etapem, radziliśmy sobie coraz lepiej.

– Jak więc udało Ci się wygrać? Pamiętam, że tak naprawdę nie wierzysz w szczęście.

– Być może w tym konkretnym przypadku po prostu mieliśmy szczęście, bo wszystkie mecze wygrywaliśmy w decydującej przerwie, z nierealistycznym uporem, grając w kule czasu. Myślę, że mimo wszystko mieliśmy szczęście na olimpiadzie. Nawiasem mówiąc, stale bijemy również szklarnie. We wszystkich rozegranych przez nas meczach, poza finałem, spotykaliśmy tenisistów z dużym doświadczeniem w deblu. Tylko Karatsev gra również wyłącznie w singlach.

Archiwum Biura Prasowego Bvlgari. Archiwum biura prasowego Daniila Golovkina/Bvlgari. Daniil Golovkin

– Oprócz bycia mistrzem, co daje ci to zwycięstwo?

— To zdecydowanie nowe doświadczenie, które daje większą pewność siebie. Rozumiem, że grałem dobrze, udało mi się zdobyć medal i status. Kiedy wygrywasz, wszystko staje się lepsze, masz wrażenie, że się poprawiasz. Od razu wydaje się, że grasz nawet na wyższym poziomie.

– Wróćmy do smutnego początku igrzysk olimpijskich. Dlaczego single w ogóle nie grały?

– W pierwszej rundzie dopadł bardzo trudny przeciwnik – Kei Nishikori. Przed spotkaniem z nim nigdy nie grałem na olimpiadzie i nie miałem czasu, aby wejść w rytm, nie miałem wystarczającej praktyki. Gdybym miał czas na rozegranie kilku meczów, odczucie emocji, rozegranie, zdobycie poziomu – byłoby łatwiej. Jestem pewien, że grałbym znacznie lepiej. Bo w meczu od razu zaczął nadawać bardzo wysokie tempo. Musiałem grać defensywnie, a to wcale nie jest mój styl, nie jestem w tym aż tak silny. Nie czułem się zbyt dobrze, nie byłem wystarczająco pewny siebie. Po prostu nie mogłem przejąć inicjatywy, aby nadać własne tempo i narzucić swój styl. W końcu z powodu niepewności wszystko potoczyło się źle. Poruszałem się znacznie wolniej, uderzałem znacznie słabiej, myślałem i reagowałem wolniej.

– Czy spotkałeś już Keia Nishikoriego?

– Przed olimpiadą grałem z nim tylko raz, a to było dawno temu. Właśnie wracałem wtedy z kontuzji i też przegrałem. Ale nawet wtedy spisywał się na meczach znacznie lepiej niż teraz.

– Może wpłynęła na to aklimatyzacja i harmonogram? Chciałbym Cię usprawiedliwić…

– Nie, naprawdę nie mogę powiedzieć, że to kwestia stref czasowych czy wyczerpującego treningu. Razem z Karen Khachanov poleciałem kilka dni wcześniej na Sachalin, aby zaaklimatyzować się i doświadczyć różnicy czasu. Na przykład Danya Miedwiediew i Novak Djokovic przybyli do Tokio zaledwie kilka dni przed pierwszą rundą. I to nie przeszkodziło im od razu grać dobrze.

– Czy oglądałeś finał Chachanowa i Zvereva?

– Udało mi się obejrzeć pierwszy set. Potem uciekł, by przygotować się do meczu. Spokojnie oglądam takie mecze, to absolutnie normalne, że tenisiści grają przeciwko rodakom. Gramy ze sobą przez cały rok. Osobiście spotkałem się ostatnio na korcie z Karen.

„W Tokio bronię honoru kraju”: Karen Khachanov o awansie do ćwierćfinału Wimbledonu i przygotowaniach do olimpiady < /p>

– Słyszałem, że po porażkach tenisiści spotykają się z dużą dozą negatywności ze strony kibiców. Czy to prawda?

– Tak, silna nienawiść to normalna historia w tenisie. Wszyscy tenisiści otrzymują setki negatywnych wiadomości od fanów po przegranej. Myślę, że wynika to z bardzo wysokich stawek w tenisie. A fani tracą dużo pieniędzy, jeśli postawią na niewłaściwego sportowca.

– Reagowanie na negatywne wiadomości?

– Teraz w ogóle nie zwracam uwagi. Wcześniej, gdy nie było wielu wiadomości, mogłem blokować użytkowników. A teraz, kiedy moje miejsce w rankingu jest wyższe i stałem się bardziej popularny, po każdym meczu mogą nadejść setki wiadomości. Nie mam wystarczająco dużo czasu, aby przeczytać to wszystko negatywnie i zablokować wszystkich.

– Po udanym występie Rosjan na igrzyskach olimpijskich wszyscy mówią, że rodzimy tenis rośnie w siłę. Co o tym myślisz?

– Tak, zgadzam się, że teraz rosyjski tenis rośnie, a nasi tenisiści znów są bardzo popularni. Wyniki są coraz lepsze, młodsi faceci rosną. Prawdopodobnie nie potrafię tego w żaden sposób wyjaśnić. Myślę, że to się po prostu stało. Jeśli przyjrzymy się karierze każdego rosyjskiego tenisisty, okaże się, że każdy z nas ma własną ścieżkę, własną drużynę, własną wizję tego, jak należy wykonywać pracę. Nigdy nie realizowaliśmy określonej strategii. Dlatego trudno powiedzieć, że wzrost rosyjskiego tenisa jest wynikiem konkretnej strategii. Każdy sportowiec żyje i trenuje inaczej.

– Jakie masz plany po igrzyskach olimpijskich?

– W środę 4 sierpnia lecę do Toronto. American Series, Two Biggest Masters i US Open Grand Slam. Planuję popracować nad sobą, doskonalić się, aby w krótkim czasie pokazać jak najlepsze wyniki.

Jak najlepiej zarabiający tenisiści na świecie zarobili 340 milionów dolarów, praktycznie bez wychodzenia na sąd

— Nad czym obecnie najczęściej pracujesz?

– Samokontrola. Obecnie zajmuję się głównie psychologią. Chcę lepiej kontrolować swoje emocje i kierować je we właściwym kierunku. Negatywne rzeczy przeszkadzają w dobrej grze. Często przegrywam mecze z powodu emocjonalnego tła. Najlepsi gracze wiedzą, jak się kontrolować. Wykorzystują emocje na swoją korzyść.

– Czy nadal pracujesz z trenerem Fernando Vicente?

– Tak, jest moim trenerem od pięciu i pół roku. Poznałem go przez Karen Khachanov. Zostałem wtedy bez mentora. A Karen była trenowana przez Hiszpana Galo Blanco. Khachanov i ja jesteśmy bardzo bliskimi przyjaciółmi, trenowaliśmy razem w Spartaku w dzieciństwie. Przedstawił mnie Blanco. Galo i ja rozmawialiśmy o tenisie, o życiu i naprawdę lubiłem go jako osobę i jako trenera. Poprosiłem go o radę, kto mógłby być moim mentorem. Halo przedstawił mnie Vicente, przyleciałem, bawiłem się z nim kilka razy i byłem zachwycony. I nadal tam zostaję.

– Czego brakuje rosyjskim tenisistom, aby pokazać jeszcze wyższy poziom?

– Musisz mieć inne podejście do sportu niż do siebie, nauczyć się pracować z emocjami, być mniej rozproszonym. Jesteśmy wychowani tak, że jest albo czarny, albo biały. Zawsze skrajności. Albo trzeba grać genialnie, albo nic lepszego. To bardzo utrudnia spokojne reagowanie na niepowodzenia i porażki. I wydaje mi się, że młodsze pokolenie sportowców ma trudności z koncentracją na tym procesie. W mojej głowie jest wiele niepotrzebnych rzeczy. Musisz być w stanie żyć tylko dzięki szkoleniu i być w pełni zaangażowanym w ten proces. Ułatwi to postęp.