Kroniki stolicy Azji: jak fiński dziennikarz wyjechał z rodziną na Syberię

0
189

Wydawnictwo Eksmo publikuje książkę fińskiego dziennikarza, który wyjechał na rok do najzimniejszego regionu Rosji – Jakucji. Jussi Konttinen mieszkał z rodziną przez rok w wiosce jakuckiej, otoczonej wieczną zmarzliną. Przeżył srogą zimę, nauczył się jeździć UAZ i nauczył się, jak to jest żyć na Syberii. Forbes Life publikuje fragment książki Konttinena „Syberia nauczy” 0 akcji

​​Przyszłość azjatyckiej Rosji jest rozstrzygana w jej azjatyckiej stolicy.

Kiedy pod koniec roku lecisz z Jakucka na wybrzeżu Pacyfiku do Władywostoku, który jest blisko Japonii, Korei i Chin, wydaje się, że naprawdę poleciałeś na południe. Gdy tylko wysiadłem z samolotu, od razu zrobiło mi się ciepło. Wysokie futrzane buty pasujące do Jakucji okazały się tutaj niepraktyczne, musiałem wydać pieniądze na tanie chińskie buty.

Władywostok to wyjątkowe miasto we wschodniej Rosji. Znajduje się na tej samej szerokości geograficznej południowej, co Riwiera Włoska. To jest punkt, w którym kończy się kontynent, a region Rosji wpada do Pacyfiku. Wokół Władywostoku żyją tygrysy, lamparty, żółwie i inne egzotyczne zwierzęta. Co roku potężne tajfuny powodują tu powodzie, które unoszą samochody. Morze Japońskie jest obmywane wspaniałymi piaszczystymi plażami otoczonymi skałami, a w sierpniu-wrześniu jest ulubionym miejscem wypoczynku mieszkańców wschodniej Rosji.

Tutejsze morze obfituje w przeróżne przysmaki, takie jak algi wodorostów, morskie ogórki, ostrygi i przegrzebki, które można zdobyć nurkując blisko wybrzeża. A za morzem, tylko noc na statku, a teraz półwysep Korei i Japonii. Chiny są jeszcze bliżej, tylko 50 km do granicy samolotem, a samochodem zajmuje to cztery godziny. Wykopana droga wcina się w bujną dżunglę tajgi Ussuri i opuszczone pola porośnięte krzakami.

Władywostok to wielka nadzieja wschodniej Rosji, to druga głowa dwugłowego orła, patrząca na wschód. Według jego mieszkańców Władywostok jest trzecią stolicą Rosji i jest w tym pewna logika. Tu powinna znaleźć się rosyjska Kalifornia, alternatywa dla starego Zachodu. „Weź w posiadanie wschód” – mówi nazwa miasta. Centrum miasta nosi dostojną nazwę „Złoty Róg”, w południowej części otwiera się Wschodni Bosfor, który jednak prowadzi tylko z jednej zatoki do drugiej.

Z drugiej strony Władywostok jest tylko cieniem możliwości, jakie ma. To tylko odległa prowincja księstwa moskiewskiego, oddzielona od stolicy siedmioma godzinami różnicy czasu. W rosyjskim obrazie świata Władywostok jest punktem końcowym imperium, a nie samodzielnym ośrodkiem na Pacyfiku. Po rozpadzie Związku Radzieckiego możliwości kłusownictwa ze względu na obecność portu, rybołówstwo i wylesianie stworzyły w nim niezdrową atmosferę zysku. Władywostok jest w oczach patrzącego. Dla Europejczyka to sowieckie miasto założone pośród potężnej przyrody, jego historyczne centrum, zbudowane na początku XX wieku, jest strasznie przeładowane prywatnymi samochodami i prymitywnie wykonanymi plakatami reklamowymi. A dla przybywających tu Chińczyków, Koreańczyków i Japończyków Władywostok najprawdopodobniej wygląda całkiem europejsko.

Władywostok jest odbiciem Azji. Kiosk przed dworcem sprzedaje swój własny miejski fast food „pyansho” – gotowane na parze bułeczki z mięsem i kapustą – rosyjska wersja koreańskiego. Pan-azjatyckie restauracje są tutaj bardzo popularne i wydaje się, że wielu młodych ludzi uczy się tu języków azjatyckich. Nawet Ilya Lagutenko, założyciel grupy Mumiy Troll, studiował chiński, on też pochodzi z Władywostoku. Teraz organizuje w mieście festiwale, na które zaprasza muzyków z Azji. Łagutenko żartuje, że w młodości najbliższy klub nocny znajdował się wtedy w Tokio. Teraz, oczywiście, już tak nie jest.

Jednocześnie Władywostok jest miastem dość młodym, tak młodym, że jego „rosyjskość” trzeba podkreślić łukiem triumfalnym i trójkolorami. Wszystkie terytoria, wzdłuż których płynie rzeka Amur, po chińsku Heilong, co oznacza „rzekę czarnego smoka”, przez wiele stuleci były strefą wpływów Imperium Niebieskiego. Przeszły one w ręce cara Rosji dopiero w latach 1858-1860, kiedy po „wojnie opiumowej” między Chinami a krajami zachodnimi Rosja podpisała porozumienie z Chinami o przekazaniu tego rozległego terytorium. Miasto Chabarowsk zostało zbudowane nad rzeką Amur, a Władywostok zbudowano nad brzegiem Morza Japońskiego. Dla otaczającej ziemi trzeba było wymyślić rosyjską nazwę i wybrali najlepszą, najprostszą opcję – „Primorye”, czyli „obok morza”.

Kraby, wzgórza i mosty: jak Władywostok z miasta „na obrzeżach imperium” stał się turystyczną Mekką

W czasach carskich Władywostok był miastem bardzo wielonarodowym. W 1914 roku Chińczycy stanowili jedną piątą populacji, czyli 25 000 osób. Pod koniec XIX wieku w okolice miasta przeniosło się sto tysięcy Koreańczyków, skąd przybyli do miasta sprzedawać ryby i produkty rolne. Przygraniczne miasto przyciągało poszukiwaczy przygód z całego świata: Japończyków, Amerykanów, Europejczyków, a także Finów, z których należy wymienić słynnych kupców Otto Lindholma i Axela Waldena.

W latach 30. Stalin przesiedlił Koreańczyków do Azji Środkowej, skąd wrócili dopiero po rozpadzie ZSRR. Większość ludności chińskiej została zmuszona do powrotu do Chin w 1938 roku. W czasach sowieckich miasto zostało odcięte tlenowo – komunikacja ze światem zewnętrznym. Władywostok stał się zamkniętym statkiem i miastem portowym, gdzie powiew świeżego wiatru przyniósł tylko opowieści marynarzy.

I nie było tak łatwo dostać się do marynarzy – dokładnie sprawdzili pochodzenie. „Za granicą mężczyźni zawsze jeździli trójkami, jeden był agentem KGB”, powiedział mi 51-letni miejscowy prawnik Stas Saevich; jego ojciec pracował na morzu. Pamięta, że ​​powrót ojca był świętem. „Był jak król, przywoził do domu piękne kolorowe rzeczy, gdy tutaj wszystko było szare. Wciąż pamiętam dżinsy i japońską kurtkę z futrzanym kołnierzem. A potem w ogóle nie było sposobu na zdobycie gumy”.

Saevich uważa, że ​​współczesny Władywostok jest zupełnie inny. Jako przykład podał filię Petersburskiego Teatru Maryjskiego, który został niedawno wybudowany we Władywostoku. „We Władywostoku życie stało się o wiele przyjemniejsze i piękniejsze. Nie czujemy się już, jakbyśmy żyli na peryferiach. Kiedy idę do Maryjskiego, myślę, że musi być jakaś pomyłka. Te gwiazdy zostały specjalnie przywiezione tutaj, abym mogła na nie patrzeć! Może wpłynie to na młodych ludzi – zastanów się dwa razy, zanim rzucisz niedopałek papierosa na ziemię. Może to zmieni Rosję”.

W latach 2010-tych na rozwój Władywostoku przeznaczono ogromne pieniądze. Na jeden głośny szczyt APEC, któremu przewodniczył Władimir Putin w 2012 roku, twarz miasta została ozdobiona za 17 mld euro. Zbudowano tu wspaniałe drogi, przestronny kampus uniwersytecki, luksusowe ośrodki kultury i sportu, lodowy pałac dla miejskiego klubu hokejowego „Admirał” oraz wspaniałe oceanarium. Problem z korkami w mieście, poprzecinanym zatokami i cieśninami, rozwiązała budowa dwóch ogromnych mostów wantowych. Celem było przekształcenie radzieckiego miasta wagi ciężkiej w pulsującą metropolię Pacyfiku.

Moim przewodnikiem po mieście była Julia, nauczycielka angielskiego, którą poznałem w bardzo rosyjski sposób – kolega podał mi kontakty innego kolegi z Władywostoku, który z kolei skontaktował mnie z Julią. Julia jest kobietą szybką, z międzynarodowym doświadczeniem komunikacyjnym, a jednocześnie oddaną swojemu Władywostoku. Podróżowała po całym świecie, w tym pracowała w Australii, ale uwielbia nurkować w poszukiwaniu muszli na piaszczystej plaży w jej rodzinnym mieście.

Julia sprytnie omijała korki. Pojechaliśmy na obrzeża miasta, do trzykilometrowego rosyjskiego mostu, który prowadzi na odizolowaną wcześniej rosyjską wyspę. Jest to najdłuższy most wantowy na świecie, ma najdłuższą rozpiętość, a także jest uchwycony na 200-rublowym banknocie. Krytycy uważają, że budowa mostu dla 5000 mieszkańców wyspy nie była konieczna, ale twierdzą, że tanie rozwiązania nie są lubiane w Rosji.

Chcieli uczynić z Russky Island szczyt rozwoju miasta, a oto jego korona: Dalekowschodni Uniwersytet Federalny, założony w 2011 roku. Z jego powodu 140 hektarów na wybrzeżu przeznaczono na budowę kampusu i akademika dla 10 tys. studentów. Na teren kampusu nie można wjechać samochodem, ale żadne zakazy nie powstrzymają Julii – zrobiliśmy koło nasypem wzdłuż parku uniwersyteckiego.

Potem zatrzymaliśmy się, aby zobaczyć Julię przy pracy – w głównym budynku uniwersytetu. Kompleks podłóg blokowych z zewnątrz wygląda dość brzydko, ale wewnątrz robi wrażenie. Wszystko tam wygląda jak na nowoczesnym amerykańskim uniwersytecie: na każdym piętrze są przytulne kawiarenki, otomany i kanapy, na nich siada się – wydaje się, że rozmowy o nauce rodzą się tu same. W windzie powitaliśmy koleżankę Yulin z Nowej Zelandii. Uczelnia z całych sił stara się uczynić ją międzynarodową i zapraszać tam zagranicznych nauczycieli i studentów, zwłaszcza z regionu Pacyfiku. Przede wszystkim są tu Chińczycy. Kampus wyróżnia się również tym, że studiują tam zarówno Koreańczycy z północy, jak i z Korei Południowej. To prawda, że ​​tutaj mogą również spotkać wszechobecne oczy i uszy północnokoreańskiego pojazdu zwiadowczego.

Mimo zewnętrznego blasku poziom nowej uczelni był rozczarowaniem, co nie dziwi, skoro powstała z połączenia początkowo słabych uczelni. Rozmawiałem z koleżanką Julii, która uczy polityki międzynarodowej. Studiował nie tylko we Władywostoku, ale także w Szanghaju, na Uniwersytecie Fudan, powiedział, że to niebo i ziemia. „W Fudan czytają międzynarodowe artykuły w języku angielskim, a tutaj studiują prace rosyjskich profesorów, w których opowiadają o badaniach międzynarodowych naukowców z ich punktu widzenia” – porównał.

Uniwersytet kipiał zmianą kierownictwa. W marcową noc 2016 r. rektor Siergiej Ivants i dwóch zastępców rektorów zostali zatrzymani za niewłaściwe wykorzystanie funduszy. Dla Julii nie było to zaskoczeniem, ponieważ według niej we Władywostoku każdy, kto nie jest leniwy, kradnie. A dokładniej „zawłaszczają” pieniądze należące do państwa – po rosyjsku kradzież oznacza początkowo odebranie czegoś osobie prywatnej, co jest bardziej potępione niż korzystanie z dóbr wspólnych bez pytania.

to dotyczy , – Julia była zdumiona. – Jeden znajomy musiał kupić komputery na uczelnię, wziął gdzieś tanie używane i włożył większość pieniędzy do kieszeni. Ojciec jednego z przyjaciół został aresztowany, gdy jako urzędnik ukradł państwu dużą sumę pieniędzy. A córka upierała się, że to niczyje pieniądze, tylko państwowe”.

Władywostok jest również znany jako wschodnia stolica korupcji.

Spośród miliardów przeznaczonych na projekt APEC w 2012 r. co najmniej setki milionów zniknęły w kieszeniach urzędników. Rozmawiano o łapówkach zarówno w związku z kontraktami na budowę mostu, jak i o kradzieżach w projekcie akwarium. Wszyscy burmistrzowie Władywostoku, którzy byli w ciągu ostatnich 25 lat, trafili do sądu i zostali usunięci z urzędu przed upływem kadencji. Poprzedni burmistrz Igor Pushkarev odsiaduje 15 lat więzienia za przestępstwa korupcyjne na rzecz firm swoich krewnych.

Istnieją co najmniej trzy wyjaśnienia, dlaczego przekupstwo jest tak rozpowszechnione. Po pierwsze, w odległym od Moskwy mieście marynarzy życie jest po prostu tak dzikie i haniebne, że przypadków korupcji jest tu więcej niż zwykle. Według innej wersji Moskwa stara się szczególnie bacznie przyglądać Władywostoku, ponieważ daje mu to dużo pieniędzy. Według trzeciej wersji sprawa dotyczy walki o władzę między różnymi grupami, na przykład aresztowanie Puszkiewa poprzedził konflikt z gubernatorem Nadmorza.

Krytycy uważają, że w wyniku ogromnych inwestycji w mieście powstały tu „potiomkinowskie wsie”. W 1787 r. książę Potiomkin nakazał naprawić tylko fasady domów zwróconych w stronę drogi, którą Katarzyna Wielka jechała na Krym. Ale we Władywostoku nie wszystkie projekty zostały zrealizowane: dwa ogromne hotele są wciąż niedokończone, a szybka kolej prowadząca na lotnisko okazała się nieopłacalna. Najbliższa przyszłość miasta wcale nie jest tak radosna, jak się wydawało w gorączce APEC. Już w 2013 roku, rok po szczycie, inwestycje w regionie spadły o połowę. Moskwa odkręciła kran finansowy.

Rząd centralny zdusił kiełkujące kiełki demokracji w regionie. We wrześniu 2018 roku w całej Rosji zagrzmiały wybory w Primorye, kiedy kandydat partii komunistycznej pominął kandydata partii państwowej na gubernatora. Ostatecznie urzędnicy odwołali wybory i nie dopuścili inicjatora do udziału w nowych wyborach.

Nasza podróż na Ruską Wyspę z Julią zakończyła się symbolicznym ślepym zaułkiem, kiedy piękna czteropasmowa droga wpadła na zawalony budynek. Trzeba tylko trochę podrapać Władywostokową skorupę cukrową, bo wypełza nieatrakcyjna rzeczywistość. Obok ruin znajduje się niewielka, wyboista, piaszczysta droga prowadząca do jednej z atrakcji wyspy – nadmorskiej baterii z lat 30. XX wieku. W dniu naszej wizyty miejsce, które było pod opieką MON było zamknięte, ale to nie powstrzymało mojego przewodnika. Wspięliśmy się na terytorium przez dziurę w ogrodzeniu z drutu kolczastego – a potem zaatakował nas zły strażnik.

Julia sprowadziła cały incydent do wzruszenia ramionami: „Ale jesteś tu tylko dzisiaj”.

< p>Mimo ogromnej presji populacja Władywostoku nie rośnie zgodnie z oczekiwaniami, wręcz przeciwnie, nieznacznie spada. Na całym Dalekim Wschodzie mieszka tylko sześć milionów ludzi. Rosja chciałaby podnieść tę liczbę do siedmiu milionów do 2025 roku. Jednak nawet tych, którzy przenoszą się z terytoriów północnych, nie da się zwabić do miast Dalekiego Wschodu – ludzie chętniej wyjeżdżają do zachodniej Rosji. Jednym ze sposobów zwabienia ludzi na wschód było obiecanie każdemu chętnemu obywatelowi Rosji darmowego hektara dalekowschodniej ziemi. Sto pięćdziesiąt tysięcy Rosjan zgłosiło się, ale połowa z nich to miejscowi, a druga połowa, jak mówi jeden opis, „głupcy, którzy chcą czegoś za darmo”.

Pięćdziesiąt kilometrów od centrum Władywostoku złe i kręte drogi prowadziły do ​​luksusowego kompleksu ze szklanymi ścianami, które zdobił napis wypisany literami wielkości tygrysa: „Tigre de Cristalle”. Wewnątrz, mężczyźni różnych ras i narodowości, patrząc przed nimi szklistymi oczami, rzucali żetonami na pole do ruletki i automaty do gry.

Strefa hazardowa Władywostoku jest jedną z czterech oficjalnych stref w Rosji, w których hazard jest dozwolony. Zbudowano tu kasyno dla chińskich turystów. W Chinach centrum hazardu znajduje się na południu, w Makau, a Rosja chciała wypłacić pieniądze uzależnionym od hazardu z Mandżurii do Władywostoku. Plac zabaw jest doskonałym przykładem wyzwań w rozwoju regionu, przed którymi stoi Rosja. Jest tylko jedno kasyno i hotel. Planowano więcej, ale chińscy inwestorzy zamrozili projekt po tym, jak niektóre strony powiązane z rosyjskimi służbami bezpieczeństwa przywłaszczyły sobie rosyjską część projektu.

Nie można mówić o Władywostoku, nie wspominając o jego sąsiadach. Mówią, że oba przygraniczne imperia nie mogą być sojusznikami, w najlepszym razie będą partnerami, a to bezpośrednio dotyczy Rosji i Chin. Stosunki między krajami są znacznie bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać po częstych spotkaniach Putina i Xi Jinpinga. Po tym, jak Rosja wprowadziła stosunki z Zachodem w impas, rola Chin wzrosła. Mówią o zwrocie Rosji na Wschód. Rosja chce sprzedać większość swoich rezerw energetycznych Chinom. W 2012 r. zbudowano ropociąg Wschodnia Syberia – Ocean Spokojny o długości 4700 km, aby zapewnić eksport ropy z Rosji do Chin.

Chiński flirt zaszedł tak daleko, że nie zawsze jest opłacalny. Przykładem tego jest tysiąckilometrowy gazociąg syberyjski „Siła Syberii”, którym od końca 2019 r. płynie gaz z Jakucji do Chin. Putin zapowiedział budowę gazociągu w maju 2014 roku, kiedy Rosja znalazła się w międzynarodowej izolacji z powodu aneksji Półwyspu Krymskiego od Ukrainy. Gazprom zapłacił za jego budowę w wysokości ponad 15 mld euro, a zgodnie z planami inwestycyjnymi firmy projekt ten nie zwróci się do 2048 r., nawet jeśli cena gazu wzrośnie.

To znaczy gazociąg to rodzaj prezentu od Rosji dla Chin. Jest to również korzystne dla biznesmenów bliskich władzom kraju, Giennadija Timczenki i braci Rotenberg, którzy otrzymali kontrakty na jego budowę.

Mimo piosenek o przyjaźni Rosja postrzega Chiny jako potencjalne zagrożenie. Chce utrzymać ludność Syberii ze względów bezpieczeństwa politycznego, aby obok Chin z miliardami ludzi nie powstała nagle próżnia demograficzna. Stwierdzono to również w strategii rozwoju Dalekiego Wschodu z 2009 roku. Teraz niewiele osób pamięta, że ​​te dwa kraje były praktycznie w stanie wojny do niedawna – w 1969 roku. Według oficjalnej historii była to tylko „strzelanina na granicy”, ale jeśli chodzi o setki trupów, słowo „wojna” nie będzie przesadą. Po tym incydencie Związek Radziecki podjął obronę Dalekiego Wschodu i zbudował tu silne garnizony wojskowe, w tym w strategicznie ważnym mieście Ussuriysk. We wrześniu 2018 r. Rosja przeprowadziła największe od rozpadu Związku Radzieckiego ćwiczenia wojskowe na Dalekim Wschodzie i zaprosiła do nich Chiny, w przeciwnym razie wzbudziłoby to wielkie podejrzenia w Pekinie.

Ale Kreml bardziej obawia się wpływów militarnych, ekonomicznych i demograficznych z Chin niż w samych regionach. Moskwa początkowo patrzy na swoje terytoria z punktu widzenia obronności, to albo tyły na zachodzie, albo bufor do Azji. Na konferencję do Władywostoku przyjechał znany moskiewski profesor w dziedzinie polityki międzynarodowej Siergiej Karaganow. Powiedział, że Daleki Wschód powinien mieć „swobodny rozwój”, ale jednocześnie Rosja powinna „utrzymać ścisłą kontrolę wojskową i polityczną na tym terytorium”. Ta myśl uosabia typową dla Rosji sytuację rozdwojonej osobowości: konieczne jest izolowanie i współpraca, jednocześnie uwalnianie i ściskanie.

Ale zwykłym ludziom we Władywostoku wręcz przeciwnie, zagrożenie ze strony Chin, Japonii czy sytuacji w Korei nie wydaje się wcale niepokoić. Tylko niewielka mniejszość stwierdziła w sondażu, że czuje, że te kraje zagrażają ich bezpieczeństwu. Z drugiej strony prawie połowa ankietowanych uznała błędną politykę regionalną Moskwy za znacznie większe zagrożenie.

Mówienie o chińskich emigrantach przejmujących Syberię to kompletny nonsens. We wszystkich miastach wschodniej Rosji można spotkać znacznie więcej Tadżyków i Uzbeków pochodzących z byłych sowieckich republik Azji Środkowej. Nawet na rynkach należących do Chin sprzedawcami są teraz Słowianie. W chińskich megalopoliach średnia pensja jest o jedną trzecią wyższa niż w Rosji. I pomimo tego, że północne Chiny to zacofany region przemysłu ciężkiego, ludzie nie udają się stamtąd na Syberię w poszukiwaniu szczęścia – jadą do południowych Chin.

Ze wszystkich Azjatów we Władywostoku, widzisz większość Koreańczyków, czyli Koreańczycy z Północy. Prawie wszystkie place budowy są orane przez pracowników z kraju towarzysza Kima. Rzemieślników z Korei Północnej można wezwać do domu, mówią, że są gotowi do pracy nawet nocą. Większość ich pensji trafia do państwa lub idzie na opłacenie wagonów. Dla robotników – tylko okruchy, ale jak na standardy Korei Północnej, a to jest tak dobre, że ludzie walczą o możliwość dostania się do Rosji.

Chciałem porozmawiać z chłopakami z Korei Północnej. Znalazłem ich hostel na przedmieściach, ale nie byli zadowoleni z mojej wizyty. Strażnik krzyknął na mnie po koreańsku i dał znak, że rozwali mi aparat. Musieli odmówić zgłoszenia.