„W kinie nie ma przeszłych osiągnięć”: reżyserka Natasha Merkulova o współpracy z Netflix i serialem „Anna K”

0
215

Natasha Merkulova jest jedną z reżyserek Anny K, pierwszego oryginalnego rosyjskojęzycznego projektu Netflix, oraz współautorką filmu Captain Volkonogov Escaped, który znalazł się w głównym konkursie Festiwalu Filmowego w Wenecji. W wywiadzie dla Forbes Woman Merkulova mówiła o pracy z platformami streamingowymi, współpracy z mężem, szalonych eksperymentach, kwotowaniach Oscara i o tym, jak równowaga płci jest jak marakuja 0 akcji

21 lipca Netflix ogłosił rozpoczęcie zdjęć do pierwszego rosyjskiego serialu telewizyjnego Anna K. – współczesna adaptacja powieści „Anna Karenina”. W serialu zagrają Swietłana Chodczenkowa, Fiodor Bondarczuk, Julia Aleksandrowa, Gosha Kutsenko, Jurij Borysow. W zespole dyrektorów jest pięciu dyrektorów, wśród nich Natasha Merkulova jest jedyną kobietą. 26 lipca okazało się, że film „Kapitan Wołkonogow uciekł”, nakręcony przez Merkulovę wraz z mężem Aleksiejem Czupowem, wszedł do głównego konkursu Festiwalu Filmowego w Wenecji. W 2018 roku Merkulova i Chupov otrzymali nagrodę w konkursie Horyzonty w Wenecji za film Człowiek, który wszystkich zaskoczył.

– Zostałaś pierwszą kobietą-reżyserką, która wyreżyserowała oryginalny serial dla Netflix w Rosji. Jak to się stało? A dlaczego do filmowej adaptacji wybrano Annę Kareninę?

– Valery Fedorovich i Yevgeny Nikishov, producenci, z którymi współpracujemy od kilku lat, zaprosili mnie i Leszę Chupowa do zespołu reżyserów serialu „Anna K”. Po prostu wysłali scenariusz i zapytali, jak bardzo jesteśmy ciekawi i dodali, że byliby szczęśliwi, gdybyśmy dołączyli do projektu. W tym czasie w skład zespołu weszli Zhenya, Valera, autor pomysłu na projekt Roman Kantor (jest autorem scenariusza, a także jednym z producentów serialu), producent Siergiej Kornikhin i scenarzystka Maria Mikulina. Lesha i ja byliśmy szczęśliwi, że dołączyliśmy do tego zespołu bombardowań. Netflix sprawdził naszą filmografię i zatwierdził nas.

– Czy możesz porozmawiać o filmowaniu i współpracy z Netflix?

– Informacja prasowa, którą opublikował Netflix, wywołała poruszenie na świecie. Myślę, że to zasługa marki kulturalnej „Anna Karenina”, która jest rozpoznawalna i popularna za granicą. Ta informacyjna okazja została podchwycona przez setki mediów na całym świecie, co było dla nas dużym zaskoczeniem. A w Rosji zwraca się szczególną uwagę na ten projekt, ponieważ dokonujemy nowoczesnej adaptacji niezniszczalnej rosyjskiej klasyki. Wielkie oczekiwania, wielka odpowiedzialność. Ale to nie pierwszy raz, kiedy Lesha i ja pracujemy z rosyjskimi klasykami. Kilka lat temu pisaliśmy scenariusze do trylogii i serialu „Gogol”, a także zdobyliśmy pewne umiejętności w dostosowywaniu klasyki do współczesnego przedstawienia. W tym sensie „Gogol” rozwiązał nam ręce.

„Nie próbuj przedstawiać tego, co już słyszałeś”: kompozytorka Anna Drubich – o pracy z Guillermo del Toro i Valery Todorovskym

Trudno wnieść coś nowego do tej historii dla klasycznych produkcji powieści Tołstoja.

– Szczerze mówiąc, muszę powiedzieć, że praktycznie nie było pełnoprawnych prób filmowych, aby przenieść i bezpośrednio przenieść wielką powieść Tołstoja do czasów współczesnych . Czujemy się więc w pewnym sensie pionierami.

O ile rozumiem, nie można dużo mówić o projekcie ze względu na surowe warunki nieujawniania …

– Ze względu na naszą umowę z Netflix nie mogę podać szczegółów. Umowa NDA dotyczy nie tylko okresu filmowania, ale także dalszej pracy – możemy również zacytować lub opublikować coś w sieciach społecznościowych tylko za zgodą platformy. Wszystko jest dość surowe, po raz pierwszy spotkaliśmy się z takim poziomem poufności i tak szczególnym podejściem do materiału. Jest to ważne i należy je traktować poważnie. Jest to projekt platformy Netflix, a jego wyłącznym prawem jest przekazywanie w pierwszej kolejności ważnych wiadomości o projekcie.

To wciąż nowość dla naszej branży. Musimy jeszcze nauczyć się „kultury nieujawniania” lub, prościej, trzymać język za zębami. Ogólnie w pełni to aprobuję. Dla mnie „cisza” jest ważną częścią mojego osobistego kodeksu pracy.

Większość swoich projektów realizujesz we współpracy z małżonkiem, Aleksiejem Czupowem. B podcast „Tandemokratiya” bardzo wzruszająco opowiadał, jak długo próbował nakłonić dziennikarzy do pisania twoich nazwisk w publikacjach o twoich projektach w następującej kolejności: „Merkulova i Chupov”, a nie odwrotnie, ponieważ w ludzie z naszego kraju po prostu nie są przyzwyczajeni do stawiania kobiet na pierwszym miejscu. Biorąc pod uwagę, jak konkurencyjna jest reżyseria, jak udaje Ci się budować relacje z mężem współautorem i przyzwyczaić przestrzeń informacyjną do tego, że nadal jesteś pierwszy w swoim tandemie?

– Niedawno wróciliśmy z mężem z pracy w nocy, postanowiliśmy napić się tequili i porozmawiać. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. I nagle odkryli, że przez pół roku tak nie siedzieli i nie gawędzili, nie było czasu, cały czas spędzali na pracy. W końcu pracujemy wszędzie: zarówno w domu, jak i poza domem. W ten sposób budujemy naszą relację – po prostu pracujemy cały czas.

W kinie panuje bardzo ostra konkurencja, nie ma tu dawnych zasług. Nie możesz się pochwalić, że przedwczoraj spisałeś się dobrze. Dlatego każdy projekt filmowy jest jak ostatni, czyli powinien być lepszy od poprzedniego. Przynajmniej dla mnie i Leshy. Wejście do tej branży jest bardzo trudne, a wyjście z wyścigu jest bardzo łatwe.

Artysta nie powinien być głodny: trzy mity o branżach kreatywnych

Na przykład dzisiaj moim hasłem jest „God Save the Platforms”. Ponieważ naprawdę dali niesamowite przyspieszenie naszemu kinu. W końcu ogromna liczba reżyserów, scenarzystów, którzy wcześniej pędzili w tym samym wąskim gardle, dostała możliwość realizacji swoich pomysłów. Wynikało to z braku środków finansowych. Rok temu pieniądze na film można było uzyskać albo od państwa, albo z kanałów telewizyjnych. Teraz sytuacja zmieniła się diametralnie: niemal w tym samym czasie pojawiło się dziewięć platform, które chcą inwestować, sponsorować, udostępniać strony i warunki do produkcji filmów. Platformy kupowane są nie tylko w pełnej długości, ale także krótkie.

Jak się zrealizować, gdy nie wolno ci do zawodu? Pracowałem przez trzy lata za darmo, aby zdobyć umiejętności

A w 2010 roku, kiedy ukończyłem Wyższe Kursy Scenarzystów i Reżyserów, zatrudnienie było dużym problemem. To była katastrofa, nikt na nas nie czekał, absolwenci szkół filmowych, bo nie mieliśmy doświadczenia. To było bardzo traumatyczne. W VKSR pojawia się problem: przychodzisz tam studiować jako dorosły. Następnie kończysz studia w wieku ponad 30 lat. Wiele osób musi wyżywić swoje rodziny, aby się urzeczywistnić, ale jak się urzeczywistnić, gdy nie wolno ci wykonywać zawodu? Na przykład, pracowałem przez trzy lata nad różnymi projektami filmowymi za darmo, aby dostać się w swoje ręce, aby zdobyć umiejętności.

Byłam nie tylko wczorajszą absolwentką, ale także kobietą. Być może ta okoliczność grała również przeciwko mnie. Dużo później zaczęłam analizować sytuację i odkryłam, że kobiety nie kręcą hitów kinowych w naszym kraju, a branża nie ufa im w wysokobudżetowych projektach. Kobiety zwykle gromadzą się razem w filmach autorskich, dokumentalnych i niskobudżetowych filmach reklamowych. Zastanawiam się, kiedy w naszym kraju pojawi się pierwsza reżyserka, która będzie pracować z dużym budżetem?

Dyrektor programowy Kinotavr Sitora Alieva: „Kobiety udowodniły, że na swoich filmach potrafią zarabiać”

Twoja opinia?

– Ze względu na to, że kobiety nie były wpuszczane do filmów wysokobudżetowych, nie wychowało się pokolenie reżyserów, które mają niezbędne umiejętności do kręcenia takich filmów. I to jest błędne koło. Jeśli producenci takich projektów zaryzykują i zaczną współpracować z kobietami reżyserkami, będą mieli dostęp do budżetów i dostęp do tych umiejętności, ponieważ praca przy filmach prawie zawsze uczy czegoś nowego. W dużym, drogim kinie jest to praca z grafiką komputerową, z dużymi scenami tłumu i wieloma innymi przydatnymi rzeczami. Naprawdę mam nadzieję, że pojawienie się kobiet na czele projektów wysokobudżetowych nastąpi w sposób ewolucyjny.

Nie jest jasne, z czym kobieta sobie nie radzi? W ten sam sposób pracujemy na nocne zmiany i znosimy 20 godzin ciągłego filmowania

W Twoim kreatywnym tandemie możesz zobaczyć odrzucenie patriarchalnych idei dotyczących ról płciowych. Jak ocenia to krajowy przemysł filmowy?

– W naszej parze, dzięki Bogu, jakoś to wszystko jest zrównoważone. Przede wszystkim jestem reżyserem, Lesha jest scenarzystką, podczas gdy od czasu do czasu wpadamy na swoje terytorium. Jeśli chodzi o branżę, ludzie w niej są już przyzwyczajeni do tego, że jesteśmy Merkulovą i Chupovem. Stało się jak nasza marka. Nie wymieniasz na przykład marki Dolce & amp; Gabbana – Gabbana & amp; Dolce: w nazwie marki jest pewna logika i słuszne byłoby przestrzeganie zasad pozycjonowania każdego tandemu.

Powiedziałeś, że w reżyserii bardzo ważne jest popisywanie się i umiejętność zaskoczenia. Czy zastosujesz tę zasadę w Annie Kareninie?

– Producent Alexander Efimovich Rodnyansky (wyjątkowa osoba o encyklopedycznej wiedzy, jeden z najfajniejszych specjalistów w dziedzinie światowego kina) raz w rozmowie bardzo dokładnie sformułował nasze credo: „Cóż, na przykład twoje kino jest zawsze prowokacyjne – pracujesz przez prowokacja.” W ten sposób szybko i łatwo wyraziła się nasza metoda. I myślę, że ma absolutną rację: tak, nasza metoda to prowokacja. To zawsze eksperyment: zrobić coś, czego jeszcze nie zrobiłem i zobaczyć, co z tego wyniknie. Następnie interesuje mnie praca z aktorami, z historią. Wybieramy tylko takie projekty.

Jeśli chodzi o Kareninę, przeniesienie klasyki do współczesności prawie zawsze jest prowokacją już na poziomie designu.

Wspomniałeś, że kobiety w naszym kraju nie są dopuszczonych do wysokobudżetowego kina, producenci boją się, że sobie nie poradzą. Czy spotkałeś się z czymś podobnym i czy uważasz, że kino w naszym kraju to nadal świat mężczyzn? A może sytuacja się zmienia?

– Sam nie spotkałem się z takimi problemami. A sytuacja zdecydowanie się zmienia, nawet w ciągu ostatnich kilku lat można to zauważyć. Kobiety aktywnie wchodzą do zawodu.

Nie jest jasne, z czym kobieta sobie nie radzi? Czego kobieta nie może znieść, co mężczyzna może wytrzymać? Tak samo pracujemy na nocnej zmianie, wytrzymujemy 12 a nawet 20 godzin ciągłej pracy, pracujemy też zawodowo z aktorami, zarządzamy zespołem. To wcale nie jest historia płci, a już na pewno nie w zawodzie filmowym. To, że patrzymy na sprawy inaczej, jest fajne, bo jesteśmy różni, ale to nie przeszkadza nam być równie profesjonalnym w jakimś biznesie.

Pandemia znacząco wpłynęła na sposób, w jaki ludzie oglądają filmy; w ciągu ostatnich dwóch lat statystyki pokazują wielokrotny wzrost oglądalności w streamingu. Czy planujecie rozwijać się w tym kierunku, skoro macie w planach serię Call Center dla Premier i nowy projekt na Netflixie? A może bliżej jest do filmu pełnometrażowego?

– Lubimy oba terytoria. Słowo „platforma” stało się już domową nazwą dla świeżych pomysłów filmowych, wolności, dziś pulsowania życia. Wcześniej wszystko to było głównie w kinie autorskim. Filmowcy mają teraz więcej możliwości samorealizacji za pośrednictwem platform.

Programy telewizyjne oczywiście pozwalają na szerszą reakcję publiczności. Na przykład Call Center, które pierwotnie kręcono na platformę Premier, zostało nagle zabrane na równoległy pokaz premierowy przez TNT. To było dla nas nieoczekiwane i z zainteresowaniem obserwowaliśmy eksperyment: jak serial napisany na platformę pójdzie w telewizji? Wydawało nam się, że to zupełnie inna publiczność. Call center poszło dobrze, otrzymaliśmy opinie, których nigdy nie otrzymaliśmy z naszych własnych filmów. Recenzje szły od rana do wieczora, na przykład mój instagram dosłownie eksplodował. Nigdy nie mieliśmy tak szerokiej publiczności, bo TNT oglądają miliony.

– A pomiędzy projektami na platformy i filmy autorskie, co byście wybrali?

– Współpracujemy z naszymi producentami w ten sposób: przychodzimy do nich z pewnymi pomysłami, a potem można to zmienić albo w filmie, albo w serialu, jak na przykład z naszym „Call Center”.

Albo producenci proponują nam projekty, w których jesteśmy zainteresowani udziałem, przykładami są „Gogol” i „Anna K”. Eksperyment jest zawsze priorytetem.

– „Salute 7” i „Gogol” zrobiliście z Aleksiejem jako scenarzyści. Co lubisz najbardziej – reżyserowanie czy pisanie scenariuszy? A dlaczego nie występowałeś jako reżyser w tych projektach?

W Gogolu był już reżyser – Jegor Baranow, a naszymi producentami byli Walerij Fiodorowicz a Jewgienij Nikiszow został wezwany do zajęcia się scenariuszem. Dla nas była to niespodzianka, nie wiedzieliśmy wtedy, że poradzimy sobie z takim projektem. Ale byliśmy zainteresowani i to nas zachęciło.

Jeśli chodzi o Salut-7, najpierw sami napisaliśmy scenariusz przy wsparciu dziennikarza Aleksieja Samoletowa, który nakręcił film dokumentalny o tym legendarnym locie w kosmos, a ten film stał się punktem wyjścia do scenariusza. A potem przyszli do producentów z tym scenariuszem i kupili go od nas. W tamtym czasie nie mieliśmy pojęcia, jak pracować z dużymi producentami i jak się pozycjonować, więc nie było mowy o krześle reżyserskim. A potem wielokrotnie przerabialiśmy scenariusz, aż do samych zdjęć.

– Teraz w Stanach Zjednoczonych, temat kobiecego spojrzenia, kobiece postrzeganie życia jest bardzo poszukiwane. Czy ten temat wydaje Ci się ważny?

– To wspaniale, że pojawiają się takie historie, że społeczeństwo otrzymuje coraz więcej kobiecego wglądu w kinie. Co więcej, jak się okazało, mężczyźni interesują się nim niemal bardziej niż kobiety. Są zainteresowani poznaniem innej płci – jak żyje, co kocha, czego nienawidzi.

Trudno jest czuć się dobrą matką i świetnym reżyserem: laureat Sundance Sian Heder na temat kobiet i włączenia filmów

Bardzo popieram parytety, które zostały wprowadzone na Oskarach, szczególnie w odniesieniu do kobiet w filmach i kobiet pracujących w projektach filmowych. Mam nadzieję, że nierównowaga płci, która istniała w kinie od dziesięcioleci, zostanie wreszcie zlikwidowana. Nie chodzi o kobiety, które przyszły i dostały wszystko dla siebie. Zabawnie o tym mówić. Ponieważ nie osiągnęliśmy jeszcze jakiejś widocznej równowagi.

– W Rosji rozmowa o kwotach sprowadza się do seksistowskich żartów – mówią, że są potrzebne tym, którzy nie potrafią czegoś osiągnąć umysłem.

– Ludzie po prostu nie widzą, gdzie naprawdę linia wodna jest. Gdyby zbadali tę kwestię, zrozumieliby, jak poważny jest ten brak równowagi. Dlatego na przykład w Ameryce próbuje się teraz ręcznie regulować go, aby zredukować go do proporcji akceptowalnych dla współczesnego społeczeństwa.

Jak myślisz, jakie są perspektywy równowagi płci w Rosji?

– Nadal traktujemy go jak egzotyczny owoc – “och, jest w sprzedaży marakuja, trzeba spróbować”. A eksperymenty hazardowe zaczynają się w stylu „zbierzmy jury składające się z kobiet na naszym festiwalu i zobaczmy, co z tego wyniknie”. Trochę dzikiego spojrzenia na to wszystko. Ale nie mam nic przeciwko, od czegoś musimy zacząć. To także kształci i uczy odbiorców nowych norm, ciekawych kolaboracji. Wyglądasz, więc pewnego dnia społeczeństwo będzie w stanie osiągnąć poważne zrozumienie kobiet.

– Film “Człowiek, który wszystkich zaskoczył” bardzo dobrze pokazuje, jak to jest być “w butach” kobiety…

– Tak, bohater zmienił ubranie i od razu wyłapała wszystkie kobiece spostrzeżenia.

Ogólnie rzecz biorąc, ten film to niezwykła jak na rosyjskie kino opowieść o zmianie ról płciowych i przemianie mężczyzny w kobietę. Czy możesz nam powiedzieć, jak narodził się projekt, co spowodowało jego popularność w Europie i czy musiałeś stawić czoła nienawiści obrońców trzęsawki w Rosji?

– Oczywiście wielu zostało zbombardowanych – głównie mężczyzn. To niesamowite, że kobiety bardzo dobrze odebrały film, mieliśmy stuprocentowy hit w kobiecej widowni, głęboko i świadomie myślały o tej historii.

W Europie film został odebrany całkiem adekwatnie, ale europejskie społeczeństwo przeszło już pewną ścieżkę: w większości krajów europejskich ludzie queer nie muszą ukrywać swojej orientacji, nie boją się społecznego odrzucenia czy przemocy fizycznej. W tym sensie Europa zrobiła krok do przodu, mam nadzieję, że reszta świata będzie musiała nauczyć się tej masowej tolerancji.

Przez długi czas żaden z rosyjskich producentów nie wierzył w tę historię i nie chciał się nią zająć. Być może dlatego, że wydawało im się, że nasze społeczeństwo nie jest gotowe na przyjęcie queerowego motywu. I tylko jeden producent, Katya Filippova, podjął się tego projektu, czując, że nadszedł czas na rozmowę. I okazało się, że w społeczeństwie dojrzała prośba o ten temat, pojawiła się refleksja.

Po Annie Kareninie najprawdopodobniej zostaniesz zaproszony do pracy za granicą. Czy masz takie pragnienie? Jaką historię chciałbyś nakręcić?

– Jeszcze o tym nie myślałem, ale ogólnie wspaniale jest czuć spokój w swoim zawodzie w dowolnym miejscu na świecie. Myślę, że precedens z „Anną K” sugeruje, że w Rosji w końcu pojawił się potężny profesjonalny przemysł filmowy. I właśnie dlatego Netflix przyszedł tutaj, aby współpracować. Mamy fajnych specjalistów w niemal każdej filmowej specjalności, mamy utalentowanych aktorów, gotowych na projekty na światowym poziomie. Z czym gratuluję nam wszystkim.