„Trzeba to zrobić, jeśli chcemy być wielką potęgą”: czym jest zielona chemia i jak nauka pomaga ratować planetę

Natalia Tarasova jest doktorem nauk ścisłych i ekspertem w dziedzinie zielonej chemii. Jest to obszar, który stosuje zasady zrównoważonego rozwoju do nauki i przemysłu. W rozmowie z Forbes Woman opowiedziała dlaczego tak trudno osiągnąć redukcję szkodliwego wpływu na środowisko, jaki jest połów biodegradowalnego plastiku, jak przestać bać się chemii i pokochać ekonomię atomów 0 akcji

Natalia Tarasova – doktor chemii, dyrektor Instytutu Problemów Zrównoważonego Rozwoju Rosyjskiego Uniwersytetu Technologii Chemicznej im. V.I. DI Mendelejewa, kierownik Katedry UNESCO „Zielona Chemia na rzecz Zrównoważonego Rozwoju”, wcześniej pełniła funkcję Prezydenta Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC). Kobieta Forbes rozmawiała z Natalią Tarasovą o tym, jak chemicy walczą z zanieczyszczeniem środowiska i mitami o chemii w masowej świadomości.

Natalia Pawłowna, jesteś kierownikiem Katedry UNESCO „Zielona Chemia dla Zrównoważonego Rozwoju”. Kiedy mówimy słowo “chemia”, wielu ludzi od razu ma negatywne skojarzenia – ludzie są nieufni wobec chemii. Z kolei zielony kojarzy się z czymś czystym i zrównoważonym. Powiedz nam, czy istnieje sprzeczność w wyrażeniu „zielona chemia” i o co w tym wszystkim chodzi?

– Najpierw chcę wyjaśnić, dlaczego samo określenie „chemia” powoduje u ludzi odrzucenie. Zwykle boją się tego, czego nie rozumieją. Sama chemia jest dość złożoną nauką. Niestety system edukacji zarówno w naszym kraju, jak i za granicą jest tak ułożony, że podstawy chemii są nauczane w sposób nie do końca jasny i zrozumiały. Na obecnym etapie rozwoju nauki laik nie jest w stanie zrozumieć wszystkiego w chemii.

Z tego powodu istnieje takie zjawisko jak chemofobia – irracjonalny lęk przed związkami chemicznymi. Niektórzy mówią, że „produkty są chemiczne”. Ale jednocześnie nie rozumieją, że zwykłe jabłko zawiera około 50 substancji, które „antychemikowie” uważają za trucizny. Naukowcy chemiczni od dawna znajdują się pod presją opinii publicznej. Odpowiedzią na tę presję jest zielona chemia. Powstała jako reakcja społeczności chemicznej na negatywne nastawienie do niej.

Zielona chemia zaczęła się stosunkowo dawno, w latach 80. ubiegłego wieku. W latach 90. naukowcy Paul Anastas i John Warner sformułowali 12 zasad zielonej chemii, które stały się niejako biblią dla chemików. W rzeczywistości zasady te oferują całkowicie racjonalne zarządzanie procesami chemicznymi: oszczędzanie energii, oszczędzanie substancji, zapobieganie wytwarzaniu odpadów, unikanie uruchamiania substancji toksycznych, zmniejszanie liczby etapów pośrednich, oszczędzanie energii, ocena cyklu życia produktu itp.

Jak doszło do decyzji o poświęceniu się zielonej chemii? W końcu, kiedy zacząłeś studiować, takiego kierunku w nauce jeszcze nie było. Okazuje się, że stałeś u jego początków.

– Moje podstawowe wykształcenie jest związane z chemią radiacyjną. Kiedy studiowałem na Uniwersytecie Mendelejewa (D.I.Mendeleev University of Chemical Technology. – Kobieta Forbesa ), wydawało nam się, że energia atomowa może rozwiązać wszystkie problemy. Ale w rzeczywistości wszystko okazało się bardziej skomplikowane. W tym samym czasie pojawiła się praca „Granice wzrostu” (1972), zrealizowana przez zespół młodych naukowców pod kierownictwem Dennisa Meadowsa, która rozważała perspektywy rozwoju człowieka i opisywała zjawiska kryzysowe w przyszłości (praca ta stała się jeden z kluczowych dla powstania koncepcji zrównoważonego rozwoju. – Kobieta Forbes).

Tak się złożyło, że osobiście poznałem Dennisa dzięki mojemu nauczycielowi Giennadijowi Aleksiejewiczowi Jagodinowi (dziekanowi Wydziału Fizyki i Chemii, ówczesnemu rektorowi Instytutu Mendelejewa, Ministrowi Wyższego i Średniego Szkolnictwa Specjalistycznego ZSRR w latach 1985-1988, przewodniczącemu Państwowy Komitet ds. Edukacji Publicznej ZSRR w latach 1988 —1991 — Kobieta Forbesa). Zacząłem pracować z nim i jego kolegami, co ukształtowało mój światopogląd. To dzięki agendzie zrównoważonego rozwoju, która zakłada harmonijny i zrównoważony rozwój gospodarki, uwzględniający czynniki społeczne i przyrodnicze, doszedłem do zielonej chemii. Uważam, że społeczna odpowiedzialność naukowca jest bardzo ważna. Przyjąłem tę odpowiedzialność i od tego czasu zajmuję się zieloną chemią.

Od 2016 do 2017 byłeś Prezydentem Międzynarodowej Unii Chemii Czystej i Stosowanej (IUPAC ). Ile kobiet zajmowało to stanowisko w całej historii organizacji?

– W 2019 roku IUPAC obchodził 100-lecie istnienia. Przez cały okres istnienia związku kobiety były dwukrotnie wybierane na prezydentów: w latach 2010-2011 stanowisko to zajmowała prof. Nicole Moreau z Francji, a od 2016 do 2017 r. – ja. Dodam, że równość płci jest jedną z zasad działalności IUPAC, w kształtowaniu której brałem czynny udział.

– Okazuje się, że chemia, podobnie jak wiele innych nauk, nie jest wyjątkiem pod względem dominacji płci w stosunku do mężczyzn. Jak myślisz, dlaczego tak się dzieje?

– Chciałabym zwrócić Państwa uwagę na fakt, że przewaga płci jest obserwowana przy przechodzeniu „na wyżyny władzy” – kierownicze stanowiska w zespołach i organizacjach naukowych (krajowych i międzynarodowych), członkostwo w akademiach itp. W socjologii pojęcie Do opisu tego zjawiska używa się „szklanego sufitu”. Zaznaczam, że gdyby rozpowszechnienie nie było znaczące w wielu obszarach ludzkiej aktywności w skali globalnej, nie byłoby Celu Zrównoważonego Rozwoju nr 5: „Osiągnąć równość płci i wzmocnić pozycję wszystkich kobiet i dziewcząt”.

Odnośnie sytuacji w chemii i innych naukach zainteresowanych odsyłam do wyników projektu Międzynarodowej Rady Naukowej (ISC) „Gender Gap in Science”, czyli „Gender Gap in Science”. Jak to zmierzyć, jak to zmniejszyć?” Kiedy byłem prezesem IUPAC, współorganizowałem ten projekt z Międzynarodową Unią Matematyczną.

  • Fikcyjni markizy, samoucy i redaktorzy naczelni: Jak kobiety odkupiły swoje miejsce w popularyzacji nauki
  • „Uczenie się nie jest zależne od rasy ani płci”. Noblista William Merner o równości w nauce, rosyjscy naukowcy i mity o GMO
  • Kobieta, która nie zgadza się ze wszystkim: jak laureat Nagrody Nobla Francis Arnold wywraca naukę do góry nogami

– Powrót do zielonej chemii. Jaki jest do tego stosunek chemików na całym świecie? Czy jest jakiś sceptycyzm?

– Od razu ci powiem, że czegoś takiego nie ma. Kiedy objąłem kierownictwo IUPAC, stworzyliśmy międzyresortowy komitet ds. zielonej chemii na rzecz zrównoważonego rozwoju, który zgromadził wszystkie obszary chemii reprezentowane w organizacji. A teraz jest jedną z najdynamiczniej rozwijających się struktur IUPAC.

Jako prezydent robiłem co w mojej mocy, aby zielona chemia była kluczowym elementem dla wszystkich chemików. Wydaje mi się, że nam się to udało. Mówiąc o zrównoważonym rozwoju, ludzie myślą teraz również o zielonej chemii. Zielona chemia jest postrzegana przez społeczność światową jako ważne narzędzie osiągania celów zrównoważonego rozwoju.

Jeśli spojrzysz na 12 zasad zielonej chemii, to połowa z nich, a nawet więcej, jest w jakiś sposób związana z minimalizacją odpadów: jest to wykorzystanie surowców odnawialnych, biodegradowalność, zapobieganie powstawaniu odpadów itp. się, że ideą zielonej chemii jest budowanie zamkniętych obiegów, aby nie powstawały żadne odpady? Jakie przykłady można tu podać?

– Nie wszystkie zasady są bezpośrednio związane z tworzeniem zamkniętych pętli. Na przykład istnieje monitorowanie procesu technologicznego w czasie rzeczywistym, istnieją wymagania dotyczące efektywności energetycznej. Ale masz rację, główną ideą nie jest tworzenie odpadów, to najwłaściwszy sposób. Dlaczego uważamy, że systemy naturalne są zrównoważone? Ponieważ w naturze wszystkie cykle są zamknięte – nie ma odpadów.

Przykładem systemu zamkniętego nazwałbym taki, w którym surowce wtórne stają się źródłem surowców. Możemy tu wspomnieć o problemie metali ziem rzadkich, które są wykorzystywane w znacznych ilościach do produkcji elementów elektronicznych. Odpady powstające podczas wydobycia i przerobu minerałów zawierających fosfor, takich jak apatyt, fosforyt, zawierają dużą ilość pierwiastków ziem rzadkich. Takie odpady mogą stać się surowcami dla przemysłu elektronicznego.

Po utworzeniu marnotrawstwa jest to niestety bardzo długo

Innym kierunkiem jest próba ponownego wykorzystania fosfogipsów, wielkotonażowych odpadów do produkcji nawozów fosforowych. Zazwyczaj jego hałdy wyglądają jak duże białe góry, które stają się źródłem aerozolu i innych zanieczyszczeń. Fosfogips może być wykorzystany jako surowiec wtórny – np. w budownictwie.

Jeśli nie zaangażujemy się w tworzenie zamkniętych cykli, to celów zrównoważonego rozwoju nie da się osiągnąć. Wspólnie z Rosyjskim Związkiem Chemików przeprowadziliśmy badanie socjologiczne, na ile przedsiębiorstwa są gotowe do stosowania zasad zielonej chemii i na ile rozumieją wagę osiągania celów zrównoważonego rozwoju. Duże firmy działające na rynkach międzynarodowych wykazały głębokie zrozumienie tego zadania. Jednak ponad połowa małych i średnich przedsiębiorstw przynajmniej dostrzegła problem i zadeklarowała zamiar wejścia na ścieżkę zrównoważonego rozwoju.

12 zasad Green Chemistry mają zasadę oszczędzania atomów. Co to oznacza?

– To niezwykle prosta zasada. Nie chodzi o to, że rozważany jest każdy atom, tutaj jest rzecz koncepcyjna – konieczne jest, aby wszystkie atomy obecne w składzie substancji początkowych trafiły do ​​​​produktu. „Oszczędzanie atomów” to wydajny proces bezodpadowy. Jeśli wszystkie atomy materiałów wyjściowych są zawarte w produkcie końcowym, nie ma odpadów.

Jedną z najbrudniejszych gałęzi przemysłu związanych z chemią jest przemysł farmaceutyczny przemysł. Jak to się stało?

– Rzeczywiście, przemysł farmaceutyczny jest najbardziej nieefektywny pod względem zielonej chemii. Często zwykli ludzie martwią się chemią na dużą skalę, mówią o zanieczyszczeniu olejami, produktami naftowymi, metalami ciężkimi, a w przypadku przemysłu farmaceutycznego milczą. Jednocześnie w przemyśle chemicznym i petrochemicznym ekonomia atomów jest znacznie wyższa niż w przemyśle farmaceutycznym. Ale ponieważ ta ostatnia ratuje życie, uważa się, że wszelkie ryzyko jest uzasadnione.

Dawno minęły czasy, kiedy liderzy przemysłu mówili o zrównoważonym rozwoju jako o badaniach teoretycznych. Wszyscy doskonale rozumieją, że sytuacja na planecie jest trudna

W farmaceutykach zachodzą bardzo złożone, wieloetapowe procesy chemiczne. Przed rozpoczęciem produkcji przemysłowej konieczne jest zrozumienie, co będzie substancją biologicznie czynną, a co nie, aby ją przebadać. Tutaj główny problem tkwi w niemożności oszczędzania atomów, a więc uzyskuje się dużo odpadów. Pandemia pokazała, że ​​z jednej strony konieczne jest szybkie działanie, z drugiej zaś niemożliwa jest produkcja leków, których stosowanie może powodować negatywne konsekwencje. Czas jest ograniczony – marnotrawstwo jest nieuniknione.

Chciałbym poruszyć temat śmieci, które stały się obecnie jednym z najbardziej widocznych i głośnych . Czy Twój dział zajmuje się rozwojem technologii, które mają na celu wyeliminowanie nagromadzonych szkód?

– Na Uniwersytecie Mendelejewa istnieją specjalne wydziały, na przykład Wydział Ekologii Przemysłowej, które zajmują się opracowywaniem rozwiązań technologicznych w celu wyeliminowania nagromadzonych szkód. Nasz wydział jest bardziej skłonny do skłaniania się ku problemom globalnym, niemniej jednak jako przykład mogę przytoczyć badania przeprowadzone przez grupę naukową kierowaną przez prof. Annę Siergiejewnę Makarową. Grupa ta zajmuje się badaniem roślin, które mogą akumulować metale ciężkie z gleby. Ta technologia nazywa się fitoremediacją, z jej pomocą możesz oczyścić glebę z niektórych zanieczyszczeń. W szczególności rozważają teraz możliwość zastosowania tej technologii w Usolye-Sibirskoye, gdzie latem 2020 roku doszło do wycieku toksycznych związków rtęci.

Pojawia się jednak kolejne pytanie: co dalej z tymi roślinami? Po zebraniu np. rtęci należy je umieścić w jakimś specjalnym magazynie. Podobna sytuacja miała miejsce w Czarnobylu, gdzie podobną metodę zastosowano do ekstrakcji radioaktywnych izotopów cezu i strontu z gleby.

– A potem co zrobiono z roślinami?

– Następnie rośliny te zostały przewiezione do składowiska odpadów radioaktywnych. A jak postępować z nimi to już zadanie dla następnych pokoleń. Jak tylko wytworzysz odpady, to niestety na długo.

– Czy ta technologia ma uzasadnienie ekonomiczne? Czy ktoś już zastosował go na dużą skalę?

– Nie, nie stosuje się go na dużą skalę. Ta metoda jest dobra dla obszarów o niskim poziomie zanieczyszczenia.

Ogólnie rzecz biorąc, wszystkie środki ochrony środowiska są kosztowne, korzyści nie są pieniężne, ale społeczne. Bardzo trudno jest wydobyć coś z odpadów w dużych ilościach i dobrej jakości, aby później na tej podstawie otrzymać nowe produkty. Jednak czasy, kiedy wielu liderów dużych firm przemysłowych mówiło o zrównoważonym rozwoju jako o badaniach teoretycznych, odchodzą w przeszłość. Wszyscy doskonale rozumieją, że sytuacja na planecie jest naprawdę trudna.

– Nie da się ominąć zanieczyszczenia plastikiem. Plastik znajduje się już na dnie Rowu Mariańskiego, na Evereście, a nawet w ludzkim ciele. Czy Twój dział zajmuje się tym problemem?

– Wszelkie zanieczyszczenia można znaleźć na całej planecie, ta sama rtęć została znaleziona w lodowcach Tien Shan. Jest to tak zwany transfer globalny. Nic tu nie zrobisz, tak ułożona jest Ziemia. Plastik nie jest wyjątkiem.

Poradziliśmy sobie z tym problemem od strony koncepcyjnej, tzn. nie oferujemy jeszcze konkretnych technologii przetwarzania. Oczywiście ta kwestia jest już uwzględniona w programach szkoleniowych dla studentów i doktorantów, którzy szukają rozwiązań problemu zanieczyszczenia plastikiem. Nasz dział zajmuje się szkoleniem specjalistów, którzy potrafią szeroko spojrzeć na zagadnienia środowiskowe. Trzeba zrozumieć, że problem plastiku leży nie tylko na płaszczyźnie technologicznej, ale także ekonomicznej i społecznej.

– Często czytam, że naukowcy z takiego a takiego kraju wymyślili nowy rodzaj przyjaznego dla środowiska plastiku, w innym kraju wymyślili, jak przezwyciężyć problem zanieczyszczenia oceanów odpadami z tworzyw sztucznych. Ale nikt jeszcze nie przeszedł od testów laboratoryjnych do rzeczywistego zastosowania technologii na dużą skalę. Czy to ze względu na ekonomię, czy to za drogie?

– Zgadza się, w ekonomii nazywa się to „doliną śmierci”, kiedy trzeba przejść od badań laboratoryjnych do skali półprzemysłowej i przemysłowej. Często na tym etapie wszystko się kończy. Pomysłów jest wiele, ale recykling jest ekonomicznie drogi. Aby zrozumieć, co dokładnie przyniesie korzyści i będzie poszukiwane w gospodarce narodowej, należy przeprowadzić złożone i kosztowne badania.

– A co z biodegradowalnym tworzywem sztucznym? Czy może być rozwiązaniem problemu? Tutaj chcę zastrzec, że nie mam na myśli plastiku z dodatkami, które po prostu szybciej go rozbijają na mniejsze części. Mówię o biodegradowalnym plastiku, który rozpada się na nieszkodliwe substancje.

– Musisz patrzeć, co ten plastik się rozkłada. Na pewno będzie dwutlenek węgla – i natychmiast pojawia się problem globalnych zmian klimatycznych. Co jest dla nas bardziej interesujące: ustabilizować klimat czy pozbyć się odpadów polimerowych?

Mogę podać inny przykład. Istnieje takie złożone opakowanie kompozytowe Tetra Pak, które oprócz tektury składa się z szeregu tworzyw sztucznych i innych materiałów. Istnieje technologia przetwarzania go pod wiązką elektronów, ale naszym zielonym może się to nie podobać. Powstałą mieszankę można dodać do bitumu i asfaltu, gdzie mieszanka ta zostanie zatrzymana i nie będzie migrować do środowiska przez 70–80 lat. Z mojego punktu widzenia jest to również rozwiązanie problemu, może być nawet ciekawsze niż materiały biodegradowalne, bo w tym drugim przypadku trzeba się liczyć z powstawaniem gazów cieplarnianych, o czym mówiliśmy wcześniej.< /p>

Jeśli naukowo nazywasz zwykłą wodę „tlenkiem wodoru”, to możliwe jest zapewnienie, że lokalne władze zaczną zabraniać jej używania

Albo weźmy inny przykład: jednym z kluczowych celów zrównoważonego rozwoju jest walka z głodem. Do rozwoju produkcji żywności potrzebne są nawozy fosforowe i azotowe. Stosując je szybko rozwiązujemy problem głodu, ale dostajemy inne problemy – degradację gleby, eutrofizację (nasycenie materiałami biogennymi. – Kobieta Forbesa) zbiorniki wodne i inne negatywne zjawiska środowiskowe. Dlatego potrzebujemy specjalistów, którzy myślą systematycznie. Kształceniem takich specjalistów zajmuje się nasza Katedra UNESCO „Zielona Chemia dla Zrównoważonego Rozwoju”.

– Poruszyłeś bardzo trudny problem – rozwój rolnictwa, które zajmuje jedno z pierwszych miejsc pod względem negatywnego wpływu na biosferę. Niektórzy sugerują przejście na rolnictwo ekologiczne. Jak na to patrzysz?

– Czy dzięki rolnictwu ekologicznemu można wyżywić 7,5 miliarda ludzi? Wątpię. Modele organiczne mają małe wolumeny produkcji. W przypadku dużych mas ludności nieodzowne jest rolnictwo przemysłowe. W tym miejscu należy ocenić, jaki ma to wpływ i jak zmniejszyć negatywny wpływ na środowisko.

Do tej pory ludzkość nie może odmówić stosowania nawozów, ale potrafi je mądrze używać. Na przykład w czerwcu 2019 r. Międzynarodowe Stowarzyszenie Przemysłu Nawozowego przyjęło specyficzny Kodeks Postępowania, który wymaga uwzględnienia wpływu nawozów na środowisko.

  • „Nasz plastik jest zbyt demonizowany”: jak marki mogą pozbyć się nadmiaru opakowań
  • 30 najbardziej przyjaznych środowisku firm w Rosji. Ranking Forbesa
  • Z miłości do natury: 5 rosyjskich eko-marek odzieżowych tworzonych przez kobiety

– Wspomniałeś o eutrofizacji, czyli podlewaniu rzek i jeziora. Proces ten może zachodzić również dlatego, że do kanalizacji wlewamy środki czyszczące i detergenty, które następnie trafiają do zbiorników wodnych. Jak sobie z tym poradzić?

– Aby nie powodować eutrofizacji zbiorników wodnych, środki czyszczące i detergenty nie powinny zawierać związków fosforu i azotu – tworzą one sprzyjające środowisko dla wzrostu biomasy, co prowadzi do podmoknięcia. Ale woda, która dostaje się do kanalizacji, przechodzi przez system oczyszczania. Na przykład w Moskwie przepływ detergentów do kanalizacji miejskiej nie prowadzi do eutrofizacji naturalnych zbiorników wodnych.

Bagna i torfowiska są w zasadzie wynikiem tej samej eutrofizacji, tyle że z czasem została ona rozciągnięta. Ale kiedy interweniuje czynnik antropogeniczny, wszystko dzieje się w bardzo krótkim czasie. Głównym wkładem jest rolnictwo. Są to wypłukiwanie nawozów, niewłaściwe ich stosowanie itp. Eutrofizację można i należy zwalczać, kontrolując stosowanie nawozów i odprowadzanie ścieków zwierzęcych do rzek i jezior.

– Jak się czujesz o popularnych blogerach, którzy poruszają temat chemii – robią np. analizy składu kosmetyków?

– Uważam, że jeśli ktoś nie ma podstawowej wiedzy z chemii, to przynajmniej powinien mieć odpowiedzialność społeczną i nie przynosić masom niezweryfikowanych faktów w celu zdobycia lajków. Prowadzi to do chemofobii. Podałem już przykład z jabłkiem.

Jeszcze jeden przykład. Jeśli zwykła woda jest naukowo nazywana „tlenkiem wodoru”, wówczas można osiągnąć, że lokalne władze zaczną zabraniać jej stosowania. Rzeczywiście, woda powoduje oparzenia, jeśli zostanie podgrzana do wysokiej temperatury, woda jest zawarta w guzach. Absolutnie czysta woda destylowana (i z punktu widzenia laika powinna być dokładnie taka) nie powinna być w ogóle pijana, będzie to prowadzić do negatywnych konsekwencji. Ktoś będzie się spierał z tymi stwierdzeniami? Nie. Czy z tego wynika, że ​​woda powinna być zakazana?

Problem tkwi w chemicznym analfabetyzmie ludzi, którzy uzyskali dostęp do informacji. Zielona chemia jest rodzajem lekarstwa na chemofobię.

– Czy zielona chemia jest obowiązkowa na specjalistycznych uczelniach? Jaki jest obecnie stosunek do niej w środowisku akademickim?

– Dziesięć lat temu zielona chemia była postrzegana jako coś egzotycznego i niezwiązanego z poważną nauką. Teraz sytuacja się zmienia. Na Uniwersytecie Mendelejewa, nauczanie w zakresie zrównoważonego rozwoju, ekologia przemysłowa rozpoczęła się w latach 80. ubiegłego wieku, jeszcze wcześniej niż konferencja w Rio da Janeiro (Earth Summit 1992. – Forbes Woman), gdzie koncepcja zrównoważonego rozwoju została utrwalona w dokumentach ONZ. Profesor Dennis Meadows został doktorem honoris causa naszej uczelni w 1987 roku, byliśmy pierwszymi rosyjskimi uniwersytetami, które uznały jego zasługi.

Od tego czasu przebyliśmy długą drogę. Na Uniwersytecie Mendelejewa prowadzone są międzywydziałowe kursy z zielonej chemii i zrównoważonego rozwoju, na które mogą zapisać się studenci dowolnego kierunku studiów. Kursy te cieszą się dużą popularnością wśród studentów wszystkich wydziałów. W Katedrze UNESCO „Zielona Chemia dla Zrównoważonego Rozwoju” realizowane są specjalistyczne programy edukacyjne, a studenci przechodzą różnorodne praktyki w tym zakresie.

Inne uczelnie zaczynają rozumieć znaczenie edukacji dla zrównoważonego rozwoju. Środki masowego przekazu przestają mówić „o ekologii”, to zupełnie inna podstawowa nauka. Omawiane są tematy zrównoważonego rozwoju, stanu środowiska, zielonej chemii. Na poziomie UNESCO wielokrotnie zauważano, że zielona chemia jest najważniejszym narzędziem osiągnięcia zrównoważonego rozwoju.

– Na jakim poziomie jest zielona chemia w Rosji? Czy w tym kierunku pozostajemy w tyle za innymi krajami?

– Nie, nie powiedziałbym tego. Nasi naukowcy są często publikowani w liczących się czasopismach, w tym międzynarodowych, np. Green Chemistry (zaliczanych do pierwszego kwartyla cytowań). Inny przykład. W 1993 roku akademik Valentin Afanasyevich Koptyug założył międzynarodowe czasopismo „Chemia dla zrównoważonego rozwoju” – pierwsze na świecie na ten temat. Od 2002 roku Rosyjska Akademia Nauk przyznaje Nagrodę V.A.Koptyug za wybitną pracę w dziedzinie chemii na rzecz rozwoju i ochrony środowiska. W 2011 roku zostałem uhonorowany tą wysoką nagrodą.

– A co z naszym stanem? Czy urzędnicy mają sceptycyzm wobec zielonej chemii ?

– Gdybyście mnie o to pytali sześć lat temu, powiedziałbym, że taki sceptycyzm jest wyraźnie prześledzony, ale teraz sytuacja zmieniła się na lepsze. Mówię to całkiem odpowiedzialnie. Myślę, że wynika to z reakcji społeczeństwa. Obecność problemów globalnych stała się oczywista. Te problemy muszą zostać rozwiązane, jeśli mamy być wielką potęgą.

Co teraz robi twój dział, czego możemy się spodziewać?

– Mamy wiele kierunków. W dziedzinie edukacji niezwykle ważnym kierunkiem jest tworzenie programów edukacyjnych z zielonej chemii, ponieważ dysponujemy najnowszymi i najbardziej zaawansowanymi informacjami w tym zakresie. To nie jest tylko konkretna technologia, na przykład do walki z eutrofizacją, ale praca nad zmianą świadomości. Z mojego punktu widzenia jest to kluczowe, a teraz nasz dział właśnie to robi.

Rozmawialiśmy o blogerach, jak mogą zmienić świadomość. Wierzę, że klasyczna edukacja może zmienić sposób myślenia ludzi i powinna być w pełni wykorzystywana.

Wychowywanie Marie Curie. Jak zainteresować dziewczęta nauką

– Podsumowując, chciałbym poprosić o wymienienie kobiet chemików, które podziwiasz.

– „Admire” – charakterystyka emocjonalna. Wolałbym mówić o „przykładach ról”. Moim młodym kolegom radziłbym szczegółowo przestudiować biografię Marii Skłodowskiej-Curie. Przypomnę, że Władimir Majakowski w swojej „Rozmowie z inspektorem finansowym o poezji” porównał poezję do wydobywania radu. Wielkie odkrycia naukowe mogą mieć potężny wpływ emocjonalny. Moi studenci zgadzają się ze mną w tej sprawie.


Posted

in

by

Tags: