I ukłon z boku: French Gazette Wesa Andersona – najgłośniejsza premiera Cannes 2021

Forbes Life wyjaśnia, dlaczego gustowne kino to najlepszy opis każdego filmu Wesa Andersona 0 akcji

​​Żaden film z tegorocznego Konkursu w Cannes nie był w stanie konkurować z ociężałością czerwonego dywanu francuskiej Gazety – to by było po prostu bezcelowe. Nikt poza Wesem Andersonem nie ma w filmie tylu ważnych i zauważalnych ról, by zapraszać do siebie sławne osoby. Z drugiej strony każdy amerykański aktor, który robi filmy bardziej estetyczne niż w Europie, powinien być przygotowany na to, że jego obecność w kolejnym zespole może nie być znana. W rzeczywistości jest to taki wysokiej klasy odpowiednik Marvela, a konkretnie „Avengers” – wszyscy aktorzy kochani przez publiczność estetyczną gromadzą się w jednym miejscu, przebierają się w zabawne kostiumy i grają coś bardzo przyjemnego.

Rosyjska gorączka: jak „Pietrowie na grypie” Kirilla Sieriebrennikowa zaraziły Cannes absurdalnym smutkiem

Na przykład Timothy Chalamet, którego tysiące widzów zgromadziło w Cannes, gra tylko w jednej powieści na trzy, czyli nie spędza nawet godziny na ekranie. Główna supergwiazda nowego pokolenia jest kochana zaocznie, nawet nie za znaczące role, jak jakiś młody Marlon Brando, ale po prostu za sam fakt, że on, taki przystojny, gdzieś gra. Debiut Wesa Andersona poprzedziły jego role w głośnym dramacie LGBT Zadzwoń do mnie po imieniu, w etycznym i szczerym filmie o niebezpieczeństwach narkotyków Handsome Boy. Ogólnie rzecz biorąc, panowało wrażenie, że czasy supergwiazd się skończyły, że studia po prostu kształcą się dla kogoś niedrogiego i nowego, aby zaspokoić potrzebę różnorodności rasowej i płciowej (jak Disney robi teraz coraz więcej) lub nosić celebrytów z przeszłości jak Tom Cruise. Ale nie, okazało się, że świat potrzebuje nowego DiCaprio.

Kino ze smakiem — ta definicja opisuje niemal każdy obraz Andersona

Tym razem Wes Anderson postanowił nie zawracać sobie głowy, po prostu opowiedział kilka historii z minionego czasu (w tym sensie, że takie wątki mogły zdarzyć się tylko w XX wieku), rozdał tam role swoim ukochanym i miłym wykonawcom, spakował to wszystko pod adaptacją materiałów z pewnego fikcyjnego almanachu literackiego – i jak zawsze wsadził łuk na bok. Bow – w tym sensie, że filmy Wesa Andersona, czczonego za neoklasycyzm, są zawsze przesadnie dekorowane. Style ciągle się zmieniają, ramka jest regularnie dzielona na osobne części (ta technika nazywa się podzielonym ekranem), każde tło jest przepełnione szaloną ilością niuansów, każdy garnitur to nie tylko garnitur, ale paski, specjalne guziki kształt, ramiączka i paski. Kino ze smakiem — ta definicja opisuje niemal każdy obraz Andersona.

Proszę nie umierać: Festiwal Filmowy w Cannes jako ostoja prawdziwego kina i potężny film otwierający Annette

Choć jednocześnie jego najlepsze obrazy, oprócz starannego rękodzieła, odznaczały się również ponadczasową treścią. Moonrise Kingdom, którego premiera odbyła się tutaj w Cannes w 2012 roku, była taką uroczą opowieścią o młodości, jak nasza Sto dni po dzieciństwie, w której Wes uchwycił kruchą radość chwili na krawędzi dorastania. „Hotel Grand Budapest może również wydawać się zwykłym nonsensem, ale jeśli przyjrzysz się mu uważnie, zobaczysz epicką, wielopostaciową sagę o upadku, a nawet śmierci starej dobrej Europy. Wygląda na to, że niczego takiego nie można zobaczyć we francuskim „Gazecie” – kolejnej stylizacji retro pod dobrymi trzema tuzinami starych filmów, uwielbianych przez Wesa Andersona, od Godarda po Henri-Georgesa Clouseau (podał nawet pełną listę dla specjalistów , żeby w ogóle nie zawracać sobie głowy). Te zdjęcia są oczywiście prawie w całości francuskie – to taka europejska wakacyjna trasa, podobna do tych, które Woody Allen regularnie organizował przez ostatnie 15 lat, kiedy dostawał pieniądze na nowe filmy. Amerykańska krytyka, droga Wesowi, nie ukrzyżowała jednak reżysera za brak głębokiego sensu i chwali go za ogólną kinematografię akcji, szczelność treści, dla ogółu widza pozytywnie.

ciężkie czasy pragną łatwiejszych filmów, aby się rozpraszać

Być może naprawdę snobistycznego krytyka filmowego z Cannes trzeba było odwrócić uwagę czymś w rodzaju przerwy – filmem zrobionym absolutnie z miłością do niczego i do wszystkiego. W trudnych czasach łakną prostszych filmów, aby odwrócić ich uwagę – wiadomo to z kasowych doniesień o Wielkim Kryzysie. I właśnie w tym uproszczeniu można dostrzec ukryte znaczenie nowej pracy Wesa Andersona. Nie chcę szczegółowo opisywać wątków powieści. Powstanie szkic na temat rozkoszy podróży z Owenem Wilsonem na rowerze oraz wzruszający dramat chorego psychicznie artysty (Benicio del Toro), który zakochuje się w swoim więziennym strażniku (Lea Seydoux) i rewolucjonistce. opowieść o młodości z przeszłości (tu solo ukochany Chalamet), zawiła winieta kryminalna i gastronomiczna, w której nic się nie dzieje. I z tego Anderson będzie w pełni usatysfakcjonowany. Nie będzie demontował składników mentalności narodowej w obcym kraju – nie, jako zapalony i wykształcony turysta zwróci uwagę tylko na jasne radości życia i przebłyski najnowszej historii V Republiki. W rzeczywistości jego nowy film jest taką samą radością dla zmęczonego podróżnika jak turystyczna kawiarnia na Montmartre z beaujolais i foie gras.


Posted

in

by

Tags: