AllInfo

Zamienianie słomy w złoto: dlaczego kobiety częściej cierpią na depresję

To smutne, ale prawdziwe: we wszystkich krajach świata kobiety cierpią na depresję dwa razy częściej niż mężczyźni. Psycholog Ursula Nuber uważa, że ​​kobiety biorą na siebie zbyt wiele: winę za nieudane relacje, troskę o rodziców i dzieci, karierę, codzienne życie. Forbes Woman publikuje fragment książki Nubera Kim jestem bez ciebie? Dlaczego kobiety częściej cierpią na depresję i jak się znajdują “0 akcji

Próbując zrozumieć, co jest przyczyną ogólnego wzrostu przypadków depresji wśród mężczyzn i kobiet, eksperci coraz częściej zwracają uwagę na te przyczyny, które są poza osobą. Przede wszystkim zmiany społeczne, które sprawiły, że codzienne życie było tak stresujące i męczące. Dzisiaj większość z nas cierpi na kolosalny brak czasu, musi robić kilka rzeczy na raz, doświadcza stresu nawet w wolnym czasie i coraz częściej czuje, że życie wymyka się spod kontroli.

Za autora poglądu, że do depresji przyczynia się struktura społeczna naszych czasów, uważa się francuskiego socjologa Alaina Ehrenberga, który w swojej książce La Fatigue d'être soi wykazał, że współczesne warunki życia i różne problemy z nimi związane stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego . Twierdzi, że dzisiaj ludzie cierpią z powodu przeciążenia i moralnie poddają się wymogom społeczeństwa. „Bez względu na obszar, do którego się zwracamy (czy to praca, szkoła czy rodzina), świat dyktuje nam nowe zasady” – pisze Ehrenberg. – Nie obejmują już posłuszeństwa, dyscypliny i przestrzegania moralności, ale elastyczność, gotowość do zmiany, szybką reakcję itp. Samokontrola, elastyczność psychiczna i afektywna, zdolność do działania: człowiek musi nieustannie dostosowywać się do świata, co traci swoją stałość w niestabilnym i tymczasowym świecie, składającym się z wielokierunkowych przepływów i trajektorii. Zagubiono jasne reguły gry społecznej i politycznej. Takie przekształcenia instytucjonalne stwarzają wrażenie, że każdy z nas, nawet najzwyklejszy i najsłabszy, jest zobowiązany do samodzielnego wyboru i podejmowania decyzji we wszystkich sprawach”.

Samowystarczalność jest pierwszym przykazaniem naszych czasów. A jednocześnie starając się polegać tylko na sobie, nieustannie borykamy się z ograniczeniami. Jak w równym stopniu radzić sobie z obowiązkami rodzinnymi i zawodowymi, gdy brakuje miejsc w placówkach opiekuńczych, nie ma szkół w pełnym wymiarze godzin lub możliwości pracy w niepełnym wymiarze godzin? Jak osiągnąć osobiste szczęście, gdy presja wyboru spośród wielu opcji i umiejętność zrozumienia, co może nas osobiście uszczęśliwić i jaki jest sens naszego życia? Takie przeciążenia, zdaniem Ehrenberga, powodują uszczuplenie naszego „ja” i prowadzą do zaburzeń depresyjnych. W końcu osoba, która uważa, że ​​sobie nie radzi, nie spełnia własnych wymagań i (rzeczywistych lub wyobrażonych) oczekiwań innych, naraża się na ryzyko, że stanie się ofiarą depresji. Socjolog maluje ponury obraz przyszłości: „W naszym życiu coraz więcej miejsca będą miały leki psychotropowe, które poprawiają nastrój, zwiększają samokontrolę i, kto wie, może nawet łagodzą grozę istnienia”.

Podobne argumenty wysuwa psychoanalityczka Marianne Leuzinger-Bohleber. Uważa również, że rozprzestrzenianie się tej choroby ma przede wszystkim przesłanki społeczne. „Depresja to choroba sensu i radości życia. Oba – sens i radość życia – są w naszych czasach trudniejsze do znalezienia niż kiedykolwiek wcześniej. Wystarczy spojrzeć na sytuację polityczną w Niemczech: rośnie bezrobocie, upada państwo opiekuńcze, stare przepisy są nieaktualne, stare więzy się rozpadają. Wszystkie te czynniki mogą powodować depresję. Osoba, która w nią wpadła, ostro reaguje na obecny stan dezorientacji. ”

Kilka lat temu holenderscy naukowcy znaleźli potwierdzenie, że często, gdy kobiety starają się wyrównać równowagę w związkach, dosłownie wpadają na pustą ścianę.

Nieuchronnie wyolbrzymione wymagania, brak sensu i radości życia – normy życia we współczesnym społeczeństwie w równym stopniu uciskają obie płcie i dlatego nie pozwalają na wyjaśnienie, dlaczego kobiety znacznie częściej niż mężczyźni chorują na depresję. Niemniej jednak, badając przyczyny tej choroby, należy wziąć pod uwagę znaczenie takiego bodźca, jak stres. W końcu najwyraźniej oprócz tych warunków społecznych, które w równym stopniu wyczerpują zarówno te, jak i inne, dodatkowe specyficzne czynniki stresu wywierają presję na kobiety.

Elena pracuje cztery godziny dziennie jako kasjerka na stacji benzynowej. Stacja benzynowa znajduje się 50 km od jej domu, więc codziennie musi jechać 100 km tam iz powrotem, spędzając od 50 minut do prawie dwóch godzin, w zależności od korków. A i tak nic by nie było, gdyby jej dzień pracy się tam skończył. Ale nadal musi pracować jako sprzątaczka w dwóch lub trzech miejscach. W końcu ma czworo dzieci w wieku od 8 do 15 lat, a kobieta ledwo może związać koniec z końcem. Kiedy wraca do domu późno w nocy, dzieci już nie mogą się doczekać kolacji. Jej mąż cały dzień jest w domu, ponieważ w fabryce jest głównie zajęty na nocnej zmianie, a czasem może coś ugotować. Ale to nie zdarza się tak często, ponieważ musi się wyspać. Ponadto Elena pilnuje, aby dzieci odrabiały wieczorną pracę domową. Przez dość długi czas dobrze radziła sobie z codziennymi obowiązkami. Ale ostatnio dręczyła ją bezsenność. Rzadko udaje się spokojnie spędzić noc bez wstawania, a rano wstać z łóżka jest szalenie trudne. Czuje się przytłoczona i wydaje się, że ołowiany ciężarek ciągnie ją na ziemię.

Nawet jeśli kobieta otrzymuje duże wsparcie ze strony partnera lub krewnych, obowiązki domowe zabierają jej dużo energii. Jej codzienna rutyna jest często zdeterminowana potrzebami innych. Bez względu na to, jak wyzwolone są dzisiejsze kobiety, wciąż są one uwikłane w nieustanny cykl „kobiecych” spraw: wychowywanie dzieci, prowadzenie domu, pilnowanie prac domowych, prasowanie, pranie, sprzątanie, opieka nad chorymi i starszymi krewnymi – wszystko te zadania są dużym ciężarem, głównie na barkach kobiet, i nigdy się nie kończą. Co więcej, pełnienie funkcji, o których mowa, zwykle nie budzi szacunku ani uznania dla kobiet. Nigdy nie mogą być pewni, że zrobili wszystko we właściwy sposób i zgodnie z oczekiwaniami. Nie ma jasnych kryteriów, według których można by określić, czy zrobiono wystarczająco dużo i czy poszło dobrze. Dlatego kobiety próbują zorientować się na wyimaginowany, przeważnie bardzo wysoki standard – i to daje im przytłaczające poczucie, że nie są wystarczająco dobre. W końcu społeczeństwo zwraca się do nich z bezwzględnym przesłaniem. Przekonuje ich, że mogą mieć wszystko – pracę, partnera, rodzinę, ale milczy na temat ceny, jaką będą musieli za to zapłacić, i nie ostrzega, że ​​główny ciężar spadnie na ich barki. W rezultacie kobiety wierzą, że życie może odnieść sukces we wszystkich dziedzinach jednocześnie i obwiniają się, jeśli ich nadzieje nie zostaną spełnione.

Fakt, że nie da się tego osiągnąć, nawet przy ogromnym wysiłku, jest oczywisty, gdy zwróci się uwagę na szczególne stresory, które występują głównie w życiu kobiet. Stres kobiet znacznie różni się od stresu mężczyzn. Nie należy też lekceważyć trudności ludzi. Istnieje jednak wiele stresorów, które dotykają wyłącznie kobiety, zagrażają ich zdrowiu – i mogą powodować depresję.

Plaga społeczeństwa cyfrowego: jak nas wszystkich uderzył strach przed straconymi szansami i co robić o tym

Współczynnik stresu: czas

W porównaniu z mężczyznami kobiety są znacznie dłużej narażone na stres. Dużo więcej czasu spędzają pracując w biurze i wokół domu, wychowując dzieci i opiekując się starszymi krewnymi niż mężczyźni. Liczne badania potwierdzają, że gotowanie, sprzątanie i pranie są nadal postrzegane przede wszystkim jako zawody kobiece, a także kobiety ponoszą główną odpowiedzialność za wychowywanie dzieci. Jeśli ktoś myśli, że mężczyźni są dziś świadomi tej nierównowagi (i są wdzięczni swoim żonom za pracę w godzinach nadliczbowych), to takie błędne przekonanie pomoże rozwiać ankietę zorganizowaną przez instytut badań rynku GfK. rodzice przedszkolaków odpowiadali na pytania o to, jak aktywnie uczestniczą w pracach domowych i opiece nad dziećmi. Jak wynika z badania, większość ojców była zdania, że ​​w codziennych zadaniach w ich rodzinie panuje równość. Około% badanych ojców dzieci poniżej szóstego roku życia stwierdziło, że wykonują dokładnie taką samą ilość prac domowych, jak ich małżonek. Kobiety oceniały jednak sytuację nieco inaczej: tylko około% ankietowanych matek wskazało, że mąż jest zaangażowany w prace domowe nie mniej niż oni sami. Tę lukę potwierdzają inne badania: najpóźniej po urodzeniu pierwszego dziecka małżeństwo, wcześniej partnerskie, zamienia się w tradycyjne, a zrównana w prawach kobieta wyemancypowana staje się albo zwiniętą „matką pracującą”. , z wielkim trudem łączenie podwójnego obciążenia lub nieszczęśliwą gospodynię domową, która porzuciła karierę dla dobra rodziny.

Udowodniono, że żonatych mężczyzn jest znacznie mniej prawdopodobnie wpadnie w depresję niż samotni mężczyźni. Natomiast kobiety zamężne częściej zapadają na depresję niż kobiety niezamężne.

Często pojawia się wyrzut – i to często ze strony samych kobiet, że to one są winne tej nierównowagi: powinny po prostu częściej angażować swoich mężów w prace domowe i opiekę nad dziećmi. Mogliby upewnić się, że mężczyźni wykonają swoją część zadania. Wiele kobiet sprzeciwia się temu „nie jestem jego nauczycielem” lub zwraca uwagę, że wszystkie ich próby zakończyły się niepowodzeniem. Ich typowe narzekania to: „Ile razy mówię mu, że też powinien gotować?”, „Ile razy mówię, że musi wracać wcześniej z pracy, żeby położyć dzieci do łóżka?”, „Ile razy czy mam mu powiedzieć, że pod koniec długiego dnia chciałbym porozmawiać z nim po cichu?”

Jeśli kobiety nie otrzymają żadnej odpowiedzi na to, czują, że nie mogą nic zrobić zmiany i rezygnują z sytuacji. Z zewnątrz takie kobiety wydają się zadowolone ze wszystkiego, ale w środku wciąż odczuwają napięcie i stres.

Kilka lat temu holenderscy naukowcy znaleźli potwierdzenie, że często, gdy kobiety starają się wyrównać równowagę w związku, dosłownie wpadają na pustą ścianę. Okazało się, że powód, dla którego kobiety tak słabo bronią swoich interesów, pragnień i potrzeb, jest związany między innymi ze strategiami, których używają, aby wprowadzić zmiany. Ponieważ unikają otwartych konfliktów i nie chcą sprawiać kłopotów (więcej na ten temat znajdziesz w sekcji „Tylko po to, by nie sprawiać kłopotów”), uciekają się do mniej skutecznych metod zapośredniczonych. Ostrożne manewrowanie, ostrożna krytyka, przejrzyste wskazówki mają na celu wprowadzenie niezbędnych zmian w dłuższej perspektywie. Większość kobiet stara się unikać kłótni i próbuje „wypisać” swoje życzenia partnerowi w dawkach homeopatycznych. Kolejna kobieca strategia czeka. Kobiety spodziewają się zmiany dzięki samej cierpliwości, ale bez powodzenia.

Uśmiechnięta depresja. Dlaczego niebezpiecznie jest starać się nie być gorszym od innych

Mężczyźni również stosują strategię czekania – i osiągają na swój sposób znacznie więcej sukcesów niż kobiety. Po prostu zachowują się biernie i poprzez swoją bezczynność zapewniają, że wszystko pozostaje bez zmian. Jeden z uczestników badania przyznał: „Nic nie robię. Siedzę spokojnie dla siebie, a wtedy ona nie ma innego wyjścia, jak sama zajmować się dziećmi. Po prostu nie reaguję. Zwykle się na to godzi.” A inny powiedział: „Kiedy mama była zła, nic nie mówiłem. Po prostu zrobiłem to po swojemu. I tak samo zachowuję się z żoną. Po prostu nie reaguję. Nie chcę słyszeć, co mówi, i nie chcę”.

Mężczyźni mają inną skuteczną strategię – argumentację. Wiele z nich próbuje przekonać kobiety, że obecna sytuacja jest całkowicie normalna. Posługując się mocnymi argumentami, wyraźnie pokazują kobiecie, że jej pozycja ma wyraźne zalety, jej żądania są bezpodstawne, a ona nie ma powodów do niezadowolenia. Ale jednocześnie mężczyzna nie bierze pod uwagę uczuć kobiety, więc jest zdezorientowana. Przykłady tego widzimy we wspomnianym wcześniej holenderskim badaniu: „On myśli, że wszystko źle odbieram. Przypomina mi różne wydarzenia, a potem myślę: „No tak, ma rację!” Ale wtedy zauważam, że moje uczucia, którymi w ogóle go nie interesują, mówią mi o czymś innym, a jego słowa nie zgadzają się z faktami. Ale wtedy myślę, że wszystko dotyczy mnie”.

Stres wielu rzeczy, chroniczny brak czasu i ciągłe przeciążanie niekoniecznie prowadzą do depresji. Kiedy kobieta otrzymuje uznanie za swoje osiągnięcia od partnera lub innych znaczących osób, gdy jej wymagania prawne są wysłuchane i spotyka się z troską i szacunkiem w związku, jest w stanie znaleźć siłę do wykonywania różnych zadań. Ale jeśli ma wrażenie, że rozmawia ze ścianą i nie zwraca na nią uwagi lub że jej wysiłki są brane za pewnik, to prawie nie ma szans na naładowanie rozładowanych akumulatorów. Jeśli jednocześnie czuje się odcięta od innych ludzi i pozostawiona sama sobie i myśli, że nie może naprawdę polegać na nikim na świecie, to nadmiar stresu może skutkować pełnoprawną depresją. W pewnym momencie poczucie utraty kontroli nad życiem i bezbronności wobec okoliczności staje się przytłaczające, a kobietę przytłacza bezradność. A bezradność z kolei jest jedną z głównych oznak depresji.

Badania: kobiety częściej niż mężczyźni doświadczają dużego stresu w pracy i są mniej zadowolone z siebie

Czynnik stresu: małżeństwo

Udowodniono, że żonaci mężczyźni znacznie rzadziej popadają w depresję niż samotni mężczyźni. Natomiast kobiety zamężne częściej zapadają na depresję niż kobiety niezamężne. Kobiety zamężne bardzo często skarżą się na tarcia i niezadowolenie z relacji ze współmałżonkiem. Kłótnie, zdrady czy nieporozumienia ze strony partnera oznaczają większy stres dla kobiet niż dla mężczyzn. Kobiety wydają się bardziej cierpieć z powodu konfliktów i długotrwałych problemów w związku niż ich partnerzy. Badania wielokrotnie wykazały, że istnieje wymierny związek między stresem w związku a objawami fizycznymi. Jak wspomniano powyżej, kobiety, które są szczęśliwie zamężne, są znacznie mniej podatne i mniej narażone na zespół napięcia przedmiesiączkowego niż kobiety nieszczęśliwe. Nieudane małżeństwo może również stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia psychicznego kobiety: będąc nieszczęśliwymi w związku małżeńskim, kobiety znacznie częściej niż mężczyźni popadają w depresję. Tak więc wydaje się, że małżeństwo zapewnia pewną ochronę mężczyznom, ale nie kobietom.

Mężczyźni częściej niż kobiety mówią, że czują, że małżonek ich rozumie, wspiera i troszczy się o nich. Dla żonatych mężczyzn żona jest często jedyną bliską osobą. Jak silną potrzebą mężczyzny na żonę z sąsiedztwa pokazuje szereg badań podłużnych przeprowadzonych w różnych krajach: prawdopodobieństwo zgonu wśród wdowców jest wyższe niż wśród żonatych mężczyzn. W przypadku wdów takiego związku nie można było ustalić. Badacze Henk Schutt oraz Margaret i Wolfgang Ströbe, którzy od wielu lat pracują nad tym tematem, odkryli, że „wdowcy są rzeczywiście zagrożone znacznie częściej niż wdowy”. Naukowcy tłumaczą to zaskakujące odkrycie faktem, że stabilny związek ma ochronny wpływ na mężczyzn. Otrzymują emocjonalne wsparcie i opiekę głównie od żony – a kiedy znika z ich życia, pojawia się po niej namacalna pustka. Wśród kobiet wręcz przeciwnie, niewiele osób twierdzi, że ma możliwość polegania na swoim legalnym małżonku. Nie znajdują w sobie chęci męża, by podeprzeć się, wysłuchać, okazać zrozumienie, którego potrzebują. Najwyraźniej więc zerwanie, a nawet śmierć partnera – pomimo całego cierpienia, jakie naturalnie powoduje taki cios losu – nie jest równie silnym czynnikiem stresu dla kobiet i nie powoduje ciężkich szkód dla ich zdrowia.

Czynnik stresu: macierzyństwo

Wyniki badań potwierdzają, że sama potrzeba opieki nad małym dzieckiem jest istotnym czynnikiem rozwoju kobiecej depresji. W wielu przypadkach przyczyną może być głęboka frustracja. Większość par tworzy rodzinę, mocno wierząc, że będą dzielić wszystkie obowiązki na równi jako partnerzy. Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Po urodzeniu dziecka zaczyna obowiązywać stary, tradycyjny podział ról. Kobieta zostaje w domu, mężczyzna staje się jedynym żywicielem. Młode matki są zmuszone odkładać swoje cele zawodowe i plany życiowe na czas nieokreślony – i często czują, że muszą same wychowywać swoje dzieci, a to zabiera im wszystkie siły.

Ponadto współczesne kobiety uważają, że powinny być idealnymi matkami. Dążą do tego, aby wszystko robić dobrze i do perfekcji, ponieważ są przekonani, że od nich zależy dobro, sukces i zdrowie psychiczne dziecka. Oczywiście matka (podobnie jak ojciec) jest w dużej mierze odpowiedzialna za swoje dzieci i ich rozwój. Jednak wymagania, jakie stawiają sobie matki, bywają przesadzone i nieosiągalne: być nieskazitelną „supermatką” dla „superdziecka” i udowodnić sobie i całemu światu, że mają wszystko pod kontrolą.

Matka dwójki nastoletnich dzieci i dwójki dorosłych dzieci wróciła do pracy po długiej przerwie. Lubi swoją pracę, ale zauważa, że ​​zapomniała jak się bronić w świecie zawodowym. Brakuje jej dawnego zapalnika bojowego, widzi, że nie nadąża za kolegami. Nie chce z nimi walczyć o miejsce na słońcu, nie lubi tego. Ale jednocześnie zastanawia się: czy daje dobry przykład swoim dzieciom? Może powinna była bardziej aktywnie poruszać się, zachowywać się w sposób bojowy? Mniej wycofuje się i skuteczniej broni swoich interesów, pomimo oporu? Jednak bardziej martwi się o swoje dzieci niż o siebie. Właśnie osiągnęli wiek, w którym nadszedł czas, aby zacząć budować karierę. Jak mogą to zrobić, jeśli matka nie jest dla nich wzorem do naśladowania, zastanawia się. Czy może dać im uścisk, którego potrzebują? Ojciec dzieci – mógł, ale rodzinę opuścił wiele lat temu. Czuje, że sama nie poradzi sobie z tym zadaniem, ale uważa, że ​​to jej obowiązek.

Dziś macierzyństwo od samego początku obarczone jest wysokimi oczekiwaniami wobec kobiet – oczekiwaniami, których nie było w przeszłości. Według francuskiej pisarki i filozofki Elisabeth Badenther wychowywanie dwójki dzieci wymaga dzisiaj kobietom więcej czasu i energii, niż wiele lat temu zajęła matka sześciorga dzieci. „Zaraz po urodzeniu dziecka oczekuje się od niej wyczynów. W dzisiejszych czasach dobra mama powinna być gotowa do karmienia piersią, kiedy tylko tego zażąda. Oznacza to, że od samego początku jest do dyspozycji maluszka o każdej porze dnia i nocy, a dziecko zajmuje miejsce w łóżku rodzica pomiędzy dorosłymi.”

Kobiety boją się popełnić najmniejszy błąd w swoim wychowaniu i bardzo zależy im na wczesnym rozwoju. Obecnie rzadko zdarza się, aby małe dzieci były wysyłane na zewnątrz do zabawy lub pozostawiane bez opieki na wiele godzin w towarzystwie rodzeństwa lub dzieci z sąsiedztwa. Dziś od matki oczekuje się bacznej obserwacji postępów w nauce dziecka, aktywnego udziału w jego życiu i pełnienia z nim roli szofera. W przeciwnym razie, jak będzie mógł dostać się do wszystkich swoich kręgów (trening piłki nożnej, szkoła muzyczna, lekcja z korepetytorem, lekcja szermierki…)?

Macierzyństwo stało się zawodem, który wymaga dużo wiedzy i umiejętności, ale prawie nie przynosi uznania. To, co robią matki, jest przez innych uznawane za oczywiste. Sytuację pogarsza fakt, że większość kobiet zazwyczaj wykonuje tę pracę wraz ze swoją główną pracą – a to prowadzi do wewnętrznych podziałów i ciągłych wyrzutów sumienia. Wielu pracującym matkom ciągle brakuje energii i czasu, uważają, że nie są w stanie w pełni poradzić sobie z wychowaniem dziecka lub obowiązkami zawodowymi. To, co robią i co udaje im się osiągnąć, jest uderzająco odmienne od ich idealnego obrazu siebie. Mimo dołożenia wszelkich starań, wielokrotnie stają w obliczu faktu, że nie spełniają własnych wysokich wymagań. Ostatecznie poczucie winy spowodowane tą rozbieżnością nie idzie na marne: osoba, która nieustannie karze się za porażkę, prędzej czy później traci świadomość własnej wartości.

Exit mobile version