Zdjęcia Iriny Sidorenko
Dwadzieścia szósta seria o кругосветном podróży москвички Iriny Sidorenko i jej psa Grety: Kamerun — kraj, gromadzącą wszystkie afrykańskie krajobrazy
Była pracownica agencji nieruchomości Kalinka Group po kilku treningowych автопутешествий zdecydowała się na кругосветку w samochodzie i w towarzystwie psa. O jej ruchach w czasie rzeczywistym można śledzić na blogu Вокругсвета. W poprzedniej serii Irena i Greta zobaczyli w Nigerii, meksyku plantacje bananów i szukali drogi za pomocą moskiewskiego online-przewodnika.
W końcu jesteśmy w Kamerunie. Z ulgą: ja przejechałam Nigerii. Bałam się tego kraju, panicznie się bałam.
Przejście granicy zajęło dwie godziny. Z nich 30 minut — na wyjazd z Nigerii i 40 minut — na banalne oczekiwanie na “tak po prostu” u камерунских bramy. Bo policjant pewnie powiedział, że biuro zostanie otwarte o godzinie 10:00. Podejrzewać, że coś było nie tak, poszłam dowiedzieć się, co się stało. Okazało się otwarcie. Zwykłe formalności graniczne, i oto już мчусь w doskonałej asfalcie w kierunku Баменды, najbliższego dużego miasta. Do widzenia, Afryka Zachodnia! Dzień Dobry, Centralny …
Zatrzymał mnie tylko dwa razy, choć w ciągu kilkunastu kilometrów od granicy wiele blok-postów jak policyjnych i paramilitarnych. Na pierwszym przepisał dane z paszportu i samochodu i (raczej z ciekawości, niż z potrzeby) pytali szczegółowe wskazówki poruszania się. Drugi kontrolny post był weterynarii. Młoda kobieta usilnie chciała wziąć pieniędzy za jakiś dokument, ale certyfikat Grety, wydany jeszcze w Tym, okazał się magiczny, a nam brakowało. Dalej — prawie wszędzie zielone światło. Trzeba tylko zmniejszyć prędkość przed improwizacja barierę. Zazwyczaj jest to jasny sznur, перетянутая po drugiej stronie ulicy. W drewnianej budce obok siedzi człowiek, specjalnie przeszkolony opuszczać ją dla sprawnego przejazdu lub naciągać, jeśli wymaga weryfikacji. Nasza załoga przepuszczane bez zbędnych pytań.
Trasa piękna, ja przejechał 170 km i nawet nie zauważyłam, jak. Droga biegnie w biegu górskim Камеруну, zapierające dech w piersiach widoki i stromych serpentynach. Doskonałe wskazówki i znaczniki, po prostu raj dla kierowców po nigeryjskich dziur. Tak kontrastowe wrażenia, i nie mogę uwierzyć, że to sąsiednie kraje — dosłownie dwa przeciwieństwa.
Teraz śmiało mogę powiedzieć, że była na Bali! To wieś na północy Kamerunu, i trafiła jestem tu na zaproszenie Бенгуела Дайги. On ma 70 lat i jest to najbardziej zaawansowany emeryt, którego znam. Panie Дайга łatwo radzi sobie ze smartfonem, szybciej mnie szuka informacji w internecie i pisze książkę. Tak, książkę. Kamienny dom, w którym miałem przyjemność przebywać w wyjeździe, zbudował jeszcze jego ojciec.
Później dom zostanie zakończone i rozwijało się pod dużą rodzinę. Prawie wszyscy się rozjechali w różne zakątki świata, a pan Дайга przechowuje rodzinne pamiątki i zdjęcia na pamięć potomnych. Pomimo bariery językowej, panie Дайга rozumie mnie doskonale i przystępny sposób ze mną rozmawia i opowiada historię swojej wioski. A kiedy zabrał mnie na wycieczkę, ledwo поспевала za nim. W dodatku do wszystkiego — osobowy wegetariańskie jedzenie. Dziwne, bo w drodze sama gotuję na swojej gazowym palniku.
Następnego dnia rano udał się w Баменду. Przed policjant post. Zwalniam, pozdrawiam machnięciem ręki stróża porządku i przejeżdżam.
— Dlaczego się nie zatrzymał? — pyta mnie pan Дайга. — Wszyscy taksówkarze płacą tutaj za 1000 franków, aby jechać dalej.
— Ale ja przecież nie taxi, i nie mam pieniędzy.
Pieniądze zamierzam wymienic w Bamenda, pierwszym mieście po granicy, w którym znajduje się bank. I dopóki nie dojechaliśmy do miejsca przeznaczenia, przez całą drogę śmialiśmy się w głos, powtarzając: “Nie taksówką, nie ma pieniędzy! Nie taksówką, nie ma pieniędzy!” Panie Дайга przekonałem się, że mogę bezpiecznie zdjęła gotówka i łączył lokalną kartę sim do komunikacji, a dopiero potem wrócił do Bali. Taki niesamowity człowiek spotkał mnie na drodze. Zainspirowana i podziwiam go radość życia i optymizm.
Nocna кратерное jezioro Манун — tajemniczy i intrygujący, a do niego prowadzi droga pięknem. Zbaczając z dobrego asfaltu, 10 kilometrów trzeba przejechać przez grunt, miejscami strome i skaliste. Jeżdżą tam tylko miejscowi rowerzyści i ja — blondynka na sedan. Trochę буксовала, ale dotarła do jeziora dosłownie ogrody: w lokalnych wioskach rolnictwo — główne źródło istnienia. Wzdłuż drogi — łóżka z cukinią i bakłażanem, pola kukurydzy, smukłe grona nieznanych mi roślin.
Манун nazywany jeziorem-mordercą z powodu nagłych emisji dwutlenku węgla, убивающего wszystko wokół. Teraz tutaj nauczyli się robić дегазацию, i jezioro wygląda cicha i spokojna, jeśli nie zwracać uwagę na военизированный posterunek pełnił służbę na brzegu. Ale i wojskowe zostały добродушны i gościnni: prowadzili do jeziora, wykazały najlepsze punkty widzenia i zrobili kilka zdjęć na moją prośbę. Schodzimy z Gretą do wody, jej biegać, muszę kupić ryby. Po jeziorze powoli szła łodzi, a ja pomachałam stojącemu w niej rybaka. Gdy ujrzeli nad nieznaną postać, pośpieszył zbliżać się ze świeżego połowu.
Gdy jechałam w Яунде, stolicy Kamerunu, nie przestawał mówić sobie: co za piękny kraj Kamerun, który piękny kraj Kamerun! Z pięknymi górskimi krajobrazami, gęstą dżunglę, niekończące się połacie i rzekami. Krajobrazy zmieniają się szybko i zupełnie nie podobne do siebie. O, ten jest podobny do Gwinei, a ten — na Senegal, a ten — w Sierra Leone… Jakby w jednym kraju cała Afryka spakowana. Przykro mi, że mało je robiłaś, bo spieszyłam się dostać do Яунде do zmroku.
W stolicy Kamerunu odwiedzam grota przy kościele na górze Mont Фебе, to najwyższy punkt w Яунде. Stąd roztaczają się wspaniałe widoki na miasto i prawdziwy las równikowy. Obowiązkowy program — klinika weterynaryjna. Mam wrażenie, że wszystkie afrykańskie weterynarze uczyły się w Związku Radzieckim. Dr Francois otrzymała wykształcenie w Kijowie i świetnie mówi po rosyjsku. Wydała nam nowy certyfikat weterynaryjny, z nim można dostać się do Południowej Afryki.
Nieoczekiwane spotkanie odbyło się z Władimirem, кругосветчиком z Sankt-Petersburga. On jedzie po Afryce z południa na północ, i nasze drogi przecięły się w Kamerunie. Robimy zdjęcia na pamiątkę historycznego spotkania podróżników i pojedźmy szerzej, każdy w swoją stronę. Vladimir — w Nigerii, jestem w Gabon.