Katastrofa odwołane. Skalę kryzysu na rynkach wschodzących nie będzie

0
464


Zdjęcia Qilai Shen / Bloomberg via Getty Images

Różnice obecnej sytuacji od 1997 roku są oczywiste. Przegrzaniem w rozwijających się gospodarkach i na rynkach finansowych nie ma, a to znaczy, że najprawdopodobniej nie będzie i katastrofalnych osuwisk

Od wiosny główna uwaga inwestorów skupia się na rozwój na rynkach rozwijających się. Jeszcze na początku roku było wiele rozmów o tym, że wzrost stóp procentowych w USA jednocześnie z zakończeniem programów ilościowego łagodzenia innymi CBA może spowodować odpływ kapitału z krajów rozwijających się gospodarek i powodować kryzysy na rynkach finansowych. Autorzy tych prognoz częściowo rację, ponieważ to właśnie wzrost kosztów kredytowych zasobów i stał się główną przyczyną odwrócenia przepływu kapitału (kursów dolara do końca kwietnia wzrosły do maksymalnych wartości w ciągu ostatniej dekady, roczny Libor zbliżył się do 2,8% — prawie pięciokrotny wzrost od końca 2014 roku).

Odpływ kapitału, spadek walut i obligacji objęły praktycznie wszystkie rynki wschodzące, ale główny wpływ miały na siebie Argentyna i Turcja. W połowie maja spadek ich walut od początku roku dochodziła do 25% i 23% odpowiednio. Pierwszy skapitulował BANK centralny Argentyny, podniósł stawkę do 40%, po czym rząd zwrócił się o pomoc do MFW. Długo trwała i Turcja — tutaj BANK centralny był zmuszony podnieść stawkę do 16,5%.

Walizka Turcji jest bardzo ciekawy: najnowszą falę spadku tureckiej liry wywołał sami turcy, a dokładniej prezydent Erdogan, który, jak sam mówił, jest przeciwnikiem zwiększenia stawek. Wiele jego wypowiedzi w wywiadzie dla Bloomberg TV został odebrany jako dążenie do ograniczenia niezależności BANKU centralnego po wyborach w czerwcu. Po tym nastąpił szczyt paniki na tureckich rynkach, a BANK centralny był zmuszony podnosić stopy procentowe. Bardzo dobrym przykładem tego, jak inwestorzy cenią sobie niezależność Banku centralnego.

Na innych rozwijających się rynkach wydarzenia rozwijały się mniej dramatyczne, ale ruch w tym samym kierunku. Zbiorczy indeks walut krajów rozwijających się, obliczona przez bank J. P. Morgan, stracił ponad 8%. Najsłabsze waluty oprócz tureckiej liry i argentyńskie peso były złotych i real brazylijski.

Szybkość rozwoju tego “kryzysu” zmusiła wielu przypomnieć sobie wydarzenia z 1997 roku, kiedy miały miejsce zakrojone na szeroką skalę zawirowania na rynkach Południowo-Wschodniej Azji, po gwałtownym spadkiem indeksów ponad dwukrotnie i krotnej wartości lokalnych walut. Takie porównanie wyraził nawet laureat nagrody nobla Paul Krugman. Prawda, on nie nalegał na obowiązku takiego scenariusza.

Istotne, czy takie analogie? Tym razem pełną skalę kryzysu, najprawdopodobniej nie będzie. Jeśli mogę dokontać analiza porównawcza krajów rozwijających się na rzecz zrównoważonego rozwoju ich rynków finansowych do odpływu kapitału, to są wyraźne prawidłowości. W najbardziej trudnej sytuacji znalazły się kraje, które w ostatnich latach poświęcali mniej uwagi stabilności makroekonomicznej. Z top 20 krajów rozwijających się tylko dwie przed rozpoczęciem “kryzysu” mieli dwucyfrowe wskaźniki inflacji — to Argentyna i Turcja. Oni mieli i najbardziej znaczący deficyt na rachunku obrotów bieżących (w uproszczeniu — saldo w handlu towarami i usługami). On u nich wynosił ponad 5% PKB. Chroniczny deficyt handlu zagranicznego — zawsze jest kluczowym współczynnikiem ryzyka dla walut narodowych. Inna sprawa, że w stabilnych warunkach deficyt w handlu zawsze jest finansowany napływem kapitału. Ale jak tylko sytuacja na rynkach дестабилизируется, duży deficyt natychmiast staje się problemem. On eliminowany przez osłabienie waluty, co stymuluje eksport i hamuje import. Ale ważne jest osłabienie waluty w ujęciu realnym, czyli z korektą na inflację (jeśli ceny w kraju rosną proporcjonalnie do dewaluacji waluty, rachunek obrotów bieżących regulować nie będzie). I taka analiza pokazuje, że prawdopodobieństwo dramatycznych osuwisk na rynkach walutowych krajów rozwijających się, teraz jest niewielka.

Swoich szczytów prawdziwe kursy walut krajów rozwijających się osiągnąć w 2011 roku. Od tamtej pory idzie stały spadek. W 2017 roku trend był, ale w 2018 roku wznowiono z przyspieszonym siłą. Od 2011 roku prawdziwe kursy spadły średnio 25-27%, a w Turcji i Brazylii — na 40%. W Rosji jest rubel spadła w ujęciu realnym o 30%. Zrobić obliczenia dla Argentyny trudne, ponieważ kraj ten w poprzednich latach wyruszyła w szczery i manipulacji ze statystykami, regularnie zaniżenie stopy inflacji. Tylko przez ostatnich kilka lat po usilnych wymagań i zagrożeń ze strony MFW Argentyna stała się stanowić odpowiednie dane w zakresie ceny, które wykazały, zamiast przez długi czas заявлявшейся 10%-ej inflacji 25%. Nawiasem mówiąc, jest to też jeden z powodów kruchości argentyńskiego rynku finansowego, który inwestorzy nie czują się na tyle blask.

Wracając do rzeczywistych kursów walut. Główna różnica w obecnej sytuacji kryzysu lat 1997-1998 w tym, że to prawdziwe kursy po kilku latach wzrostu znajdowały się na historycznych maksimach, a teraz znajdują się poniżej średnich wartości: w Turcji, na przykład, rzeczywisty kurs liry w stosunku do dolara blisko historycznego minimum. Druga kluczowa różnica polega na tym, że w ciągu ostatnich 20 lat polityki makroekonomicznej większości omawianych krajów przeszedł pozytywne zmiany, przede wszystkim w części monetarnego regulacji. Wszystkie kraje przeszły na tryb inflacji strategię bezpośredniego celu zdjęli wiele ograniczeń kapitałowych operacji, osiągnęli niskich wskaźników inflacji (dla krajów rozwijających się z kartą ratingiem BBB średnia prognoza inflacji na 2018-th — około 3,5%). Rosja, nawiasem mówiąc, nie jest wyjątkiem — to, co rząd nazywa swoim głównym osiągnięciem gospodarczym (stabilne макропоказатели), — to, w istocie, uzupełnienie общемировым trendów, nic szczególnie my tu nie zrobili.

Różnice obecnej sytuacji od 1997 roku są oczywiste. Przegrzaniem w rozwijających się gospodarkach i na rynkach finansowych nie ma, a to znaczy, że najprawdopodobniej nie będzie i katastrofalnych osuwisk. Inwestorom wydaje się być dobrą okazją do zakupu подешевевших euroobligacji krajów rozwijających się, w tym i rosyjskich, pod bardzo atrakcyjne stopy zwrotu — średnio 100-150 b. p. wyżej w suwerennych евробондах. Ciekawa i pomysł zakupu lokalnych obligacji, na przykład w tej samej Turcji. Sytuacja tam jest bardzo podobna do stycznia 2014 roku w Rosji — bieżące wartości stopę i rentowności lokalnych obligacji w Turcji zbliżone do tego, co było wtedy w Rosji. Na naszym rynku to był szczyt stawek.

redakcja poleca
Znany ekonomista Нассим Талеб powiedział, niż sankcje są korzystne dla Rosji
Podnóżek dla Набиуллиной: kiedy się doczekać nowej dewaluacji rubla
Lekcje z kryzysu: jak gospodarka światowa zmieniła się w ciągu 10 lat