Pożar w Rostov-na-Donu, który zniszczył w sierpniu 120 budynków, ponownie zmusił do refleksji na temat potrzeby szerszego zastosowania mechanizmu ubezpieczenia w Rosji. Władze proszą państwa ponad 600 mln zł, a tymczasem ubezpieczyciele mogli rozwiązać to zadanie
Mówią, że pożary w zabytkowym centrum Rostowa nad Donem mogą być inicjowane. Ale od tego nie jest łatwiej: spłonęło około 10 000 metrów kwadratowych, 120 budynków, ewakuowano 600 osób, wiele zwrócili się do szpitala, jedna osoba zginęła. Kto by nie był winny, ale pomóc może ubezpieczający — bo to jest wypadek ubezpieczeniowy. Regionalne władze przeznaczyły 14 mln zł na wypłatę jednorazowej pomocy materialnej poszkodowanym, ale, aby wyeliminować wszystkie konsekwencje, należy ponad 600 mln zł.
Każda nowa katastrofa staje się powodem do dyskusji pytanie o ubezpieczeniach mieszkaniowych. Ale dopóki nie ruszyła z martwego punktu. Zobowiązać ludność ubezpieczenia państwo nie jest w stanie, bo jest to sprzeczne z przepisami kodeksu Cywilnego (a ruszać się ich nikomu się nie chce), a jak “podnieść” ubezpieczeniową kulturę, aby obywatele sami ruszyli do ubezpieczycieli, jak i nie wymyślili. Dlaczego ubezpieczony? Przecież państwo zapłaci.