Wilk w кашемире. Zasady działalności Bernarda Arnault

0
1026


Bernard Arnault Zdjęcia Renaud Joubert / Imago / TASS

Najbogatszy przedsiębiorca Francji i właściciel Christian Dior o specyfice pracy z kreatywnymi ludźmi, roli pokusy w biznesie i wyższości Dom Perignon nad Apple

Bernard Arnault nazywany jest “wilkiem w кашемире”. Były inżynier i budowniczy, dziś jest właścicielem holdingu LVMH (Moët Hennessy Louis Vuitton), który łączy w sobie prawie siedem kilkudziesięciu luksusowych marek: od szampana Dom Perignon i modnej marki Louis Vuitton do perfum sieci Sephora i producenta zegarków Tag Heuer.

Drogę w świat luksusu, przepychu i blasku Arno zaczął jeszcze w połowie lat 1980-tych, kiedy to wraz z partnerem kupiłem терпящую katastrofa tkanin firmy Воиѕѕас, głównym atutem której był dom mody Christian Dior. W przeciągu kilku lat udało mu się uzyskać kontrolę nad holdingiem LVMH, który od tego czasu zaczął stadami do kupowania luksusowych marek — i nie zatrzymuje się po dziś dzień. W zeszłym roku Arno doprowadził do 100% swój udział w Christian Dior, kupowanie 25,9% akcji domu mody za €12 mld Ta transakcja i który towarzyszył jej wzrost notowań LVMH pozwoliły w Arno dorobić się na $30 mld: w tym roku ze stanem $72 mld stał się najbogatszym francuskim przedsiębiorcą i czwartym numerem w globalnym rankingu miliarderów Forbesa. Jednak tajemnica sukcesu biznesmena polega nie tylko na udanych transakcjach fuzji i przejęć — zdanie “zamiłowanie do twórczości” jest tak samo ważną częścią dokumentów finansowych LVMH, jak i sprawozdania z rachunku zysków i strat. Właśnie Arno w połowie lat 1990-tych, dostrzegł w młodym модельере John Galliano wschodzącą gwiazdę i z jego pomocą преобразил Christian Dior. Forbes przypomniał sobie najbardziej zaskakujących wypowiedzi “wilka w кашемире”.

Jest w tym mały paradoks. W tym, jak spotykają się ludzie różnych charakterów — kreatywne osobowości i organizatorzy, woda i płomień. Ale z przekory rodzi się postęp. I współdziałają w niektórych dziedzinach, na przykład w projektowaniu butików lub tworzenia obrazów i zdjęć. I to współdziałanie uważam za zabawne i motywującym.

U nas wszystko jest prawidłowo. Po pierwsze, jesteśmy dużą firmą z CAC40 (indeks francuskiej giełdy — “Forbes”), mamy silne rezultaty, i robimy gorzej sobie tym, że zatrudniamy ludzi. Kiedy przyszedłem do firmy, było nas 20 000, teraz nas – 120 000.

Chcę zwrócić się do polityków z Francji… Wiele z nich przeciwko globalizacji, ale to, co robimy w naszej grupie przeciwnie negatywne skutki globalizacji. Produkujemy we Włoszech i Francji i sprzedajemy w Chinach, choć zwykle jest na odwrót.

Każdego dnia mam do czynienia z artystycznych натурами, ale na tym polega nasz sukces, że jesteśmy w stanie komunikować się z kreatywnymi ludźmi. W tym samym czasie mamy bardzo silny менеджерская zespół, który radzi sobie ze wszystkimi zadaniami, i ta codzienna konfrontacja racjonalnego życia z twórczej i daje taki rezultat, że wszyscy widzimy.

Tworzymy pragnienia i szczęścia na tym polega nasz biznes. Większość naszych klientów to ludzie, którzy dużo i ciężko pracują i chcą się podobać, chcą kupić coś, co naprawdę się cieszyć, że chcą, aby ich uwiódł. Musimy stale zaskakiwać naszych klientów. Musimy tworzyć dla nich wyjątkowe produkty, które pozwoli im powiedzieć: “Wow! To jest nowe, to jest ciekawe, to jest piękne. Ja naprawdę chcę”. Jeśli nie będziemy tego robić, nie będą przychodzić na nasze sklepy.

Jeśli zaczynamy zajmować się marketingiem, już nie pracujemy w branży luksusowej.

Gdy jesteś w domu, masz dwie ważne zalety. Po pierwsze — możesz sobie myśleć na długą perspektywę. Zbyt wiele firm stale przechodzą przez zmiany. Szczególnie w USA, gdzie stale trzeba dbać o liczbach następnego kwartału.

Zawsze mówię swoim zespole, że nie interesują mnie numery kolejnych sześciu miesięcy. Zastanawiam się, aby pasja do marki była taka sama w ciągu następnych 10 lat.

Pamiętam, jak ludzie mówili mi, że nie warto połączyć taką ilość marek. A na tym polega sukces. A wszystko to uznali. Ostatnie dziesięć lat konkurenci próbują kopiować nas — to daje nam satysfakcję. U nich nie działa, ale starają się.

Nie mam e-mail, telefon. Nigdy nie będę pisać wiadomość, tylko dzwonić.

Pewnego dnia wziąłem taksówkę na lotnisku w Nowym Jorku, i taksówkarz zorientował się, że jestem francuzem. Zapytałem, czy był we Francji i czy wie, kto ją prezydent. Pokręcił przecząco głową i powiedział: “Ale ja wiem Christian Dior”. Wtedy ziarenko zakorzenione we mnie.

Kiedy dowiedziałem się, że mogę kupić Dior, byłem w Nowym Jorku i siadał w “Concord” i czułem, że jestem na progu czegoś wielkiego. Wtedy zdałem sobie sprawę, że zbuduję największą firmę w branży luksusowych na świecie.

    Biznes bardzo fajna rzecz. Jest taki moment, kiedy stoisz na progu ogromnej transakcji, ale jeszcze do końca nie jestem pewien, że to naprawdę się stanie… A potem przychodzi moment, gdy umowa, którą dokonałeś, żyje i rozwija się w kierunku, którego nikt się nie spodziewał. Gdy kupiłem Louis Vuitton, wszyscy mówili: “Firma jest już taka duża, że możesz z nią zrobić?” Od tego czasu zwiększyliśmy sukces dziesięć razy.

    Pieniądze to jest po prostu konsekwencją tego, co robię. Rzeczywistość w tym, że duża część pieniędzy wewnątrz firmy. I to na pewno nie te kwoty, które pozwolą mi się jutro iść i kupić wszystko, co zechcę, lub przyjść do kasyna i zwariować.

    Uważam, że [więzienia] nie tylko nieskuteczne, ale i niebezpieczne z punktu widzenia zawodowego. Wszystko idzie dobrze, dopóki wszystko idzie dobrze, i wszyscy mówią ci, jaki jesteś wspaniały, ale kiedy rzeczy stają się mniej tęczowe, ludzie zaczynają się śmiać ci się w twarz. Tak że jestem bardzo ostrożny w tej kwestii. Dodam do tego, że sława nie będzie dla mnie żadnej wartości. Gdybym był politykiem, to dobrze, ale nie polityk. Wszystko, co mnie zastanawia, to promować swoje marki, a nie siebie.

    Co naprawdę mi się podoba, tak to przychodzić w moje sklepy incognito i służyć ludziom. Robię to za granicą, szczególnie w Japonii, i nikt mnie nie pozna. Sprzedawcy zawsze wpływa na to. To także pozwala zobaczyć na własne oczy to, co działa, a co nie.

    Ja zawsze porównuję naszą branżę z innymi. Bardzo podoba mi się firma Apple i iphone… Ale czy można powiedzieć, że za 20 lat ludzie nadal będą korzystać z iphonami? Może i nie będą. Może być, u nas będzie nowy produkt lub coś znacznie bardziej innowacyjne. Ale mogę powiedzieć, że za 20 lat ludzie nadal będą pić Dom Perignon.

    W przygotowaniu artykułu wykorzystano materiały z The New York Times, Time, “Rejestrów”, McKinsey, WWD, CNBC, Money, Telegraph