Jedna dookoła świata: po co klikać językiem w Namibii

0
379


Zdjęcia DR

31-seria opłynięcia podróży москвички Iriny Sidorenko i jej psa Grety: Namibia — rezerwat przyrody, w gościnie u plemienia Damara i Cape Cross — największy na świecie bazar navy seals

Była pracownica agencji nieruchomości Kalinka Group po kilku treningowych автопутешествий zdecydowała się na кругосветку w samochodzie i w towarzystwie psa. O jej ruchach w czasie rzeczywistym można śledzić na blogu Вокругсвета. W poprzedniej serii Irena i Greta w Namibii przebywali w gościnie u plemienia himba i lokalnych krokodyli.

W Namibii bardzo przyjaźni ludzie. Wszędzie tam, gdzie musiałem prosić o nocleg, powitał nas ciepło i radośnie. W Bethany, zatrzymałam się na terenie starożytnej świątyni. Pastor Salomon i jego brat Izaak przechowują historię misjach tych miejsc. Rozpoczęła się ona w 1859 roku z budowy kościoła, w którym jest teraz muzeum. A na podwórku katolickiej misji rośnie drzewo, którego wiek przekracza 200 lat.

David i Róża — też chrześcijańscy misjonarze. Oni chronią nas z Gretą na podwórku swojego domu, gdzie my i przeprowadzili jedną z nocy w namiocie, podróżując po Namibii. David i do tego jeszcze szef lokalnej wioski. Go szanują i zawsze proszą o rady. Róża własnymi rękami tworzy cudowne szydełkowe lalki, sprzedaje je turystom, a dochód idzie w katolickiej misji. Para zaadoptowała w swoim czasie chłopca, teraz wychował się i uczy się w rosyjskim górskim instytucie. W swój duży i przytulny dom chcą przyjąć jeszcze kilku nastolatków cierpiących na uzależnienia. Uważają za swój obowiązek pomóc im się zrehabilitować i rozpocząć normalne życie w społeczeństwie.

W pustyni nas przygarnęła u siebie gościnna rodzina rolników. Piliśmy herbatę z polskimi kiełbaskami i ангольским dżemem, a potem spali pod ryczenie krów i beczenie owiec.

Spotkałam na drodze i japońskich turystów. Młodzi chłopcy jadą w Afryce na rowerach. Już odwiedził Kenię, Botswany i Namibii, są wysyłane w RPA. Угостила ich rosjanami ciastka, испеченными na походной kuchni, i otrzymała w odpowiedzi polskie “dziękuję”.

W Дамараленде odwiedziłam Organ Pipes, geologiczne cud natury. Starożytne skały bardzo podobne do organowe rury. Jeśli wspiąć się wyżej, roztacza się wspaniały widok na Zmęczoną górę. Powstająca z wulkanicznej lawy wiele milionów lat temu.

W drodze do Organ Pipes jest żywe muzeum grupy etnicznej Damara. Za niewielką opłatą można odwiedzić wioskę, poznać zwyczaje jednej z najstarszych grup kulturowych Namibii, nauczyć się rozpalić ogień i produkcja skór, klikać językiem po rozmowie na дамарском dialekcie, a nawet zatańczyć tradycyjny taniec wraz z plemieniem.

A oto kobiet grupy etnicznej herrera w bujnych narodowych, sukniach i wymyślnych kapeluszach spotykam… na pustyni, na poboczu. Są one uszyte są tak jasne, szmaciane lalki i sprzedają je w organizacji wycieczek $4-5.

120 kilometrów od miasta Whiz jedzenie na pustyni, aby dostać się do oceanu. Drogi jako takiej nie ma, ale moja “Элантра” pewnie goni w kierunku, изъезженному kołami samochodów.

U samego wybrzeża zaczyna się płaskie torowisko. Wydaje się, że są pokryte cienką warstwą lodu. Ale to gliny, zmieszanej z solą i sprasowana specjalną techniką, jakby rozściełaczem. Tu zaczynają się wyschnięte jezioro. A oto i jezioro soli, a raczej sztuczna tama jest stworzona specjalnie do odparowywania soli. Różowe kryształy w różnych odcieniach, od jasnego do ciemnego, sprzedawane tam wzdłuż drogi. W pobliżu program z grubsza сколоченные mini-lady z odręcznym metki. W centrum pudełko na monety. Chciał kupić kryształ — połóż grosz i bierz. Taki dochód pasywny! Zarobiłam sobie błyszczący kamień soli prosto z jeziora. Na pamięć.

Już w nocy w drodze do przylądka Cape Cross i tym samym rezerwacie. Разбиваю tutaj swój marsz obozu, a rano idę pieszo na spacer wzdłuż oceanu. Najpierw odkryłam samotnie siedzącego w zacisznym miejscu morskiego kota. On grzał się na kamieniach i chętnie podstawiał swoje ciało pod aparat. A potem zobaczyłam całą kolonię fok. Tu ich tysiące! Wyczuwając człowieka, są one uciekały w stronę oceanu, переваливаясь w strony niezgrabne ciało, szybko przebierając nogami-płetwy i wydając śmieszne krzyki. Jeśli usiąść na kamień, wody i cierpliwie poczekać, ich przyniesie falą na brzeg z powrotem. Wtedy można obserwować zwierzęta, będąc niezauważona, a nawet blisko fotografować. Cape Cross — jeden z najbardziej znanych i największych w świecie лежбищ капских morskie foki, i obserwować zwierzęta w ich naturalnym środowisku, warto.

Ocean wysoko podnosi swoje pianki wody, wiatr szaleje. Ten brzeg — dobry przykład doboru naturalnego w przyrodzie. Przeżywają silne, odważne i szczęścia. Jeśli nie jesteś wystarczająco mądry i nie zdążyłem ograć, potężna fala może rozbić się o skały bezbronne zwierzę. Pozostaje tylko zaufać woli losu lub wspinać się że istnieją siły, dopóki nie osiągniesz wolności na ziemi lub w głębi morskiego żywiołu. Nie czy dzieje się to samo z ludźmi w ich oceanie życia ludzkiego? Co powinna wybrać ja na swojej drodze — walkę lub zaufanie?

Wcześnie rano na spacerze z Gretą w пустынному brzegu niedaleko od naszego kempingu. Ale brzeg okazał się nie tak i opustoszałe. Spod kamieni wyleciał rude włochate zwierzątko, podobny do lisa (czy jest?). Greta метнулась za nim dodatkowe: nagle z nim można się pobawić? Zwierzę nie rozumiem przyjaznych myśli mojego psa i rzucił się nogi za pas, a ja długo biegała po pustyni, дозываясь Gretę. Ot taka nieplanowana trening.

Gdy dojechaliśmy na płaskowyżu Соссусфлей w pustyni Namib, “Элантра” zapomniałam, że ona sedan, i pomknął w piaski bez namysłu. Oczywiście, mamy problem! Znalazł się odważny suv i wyciągnął nas буксиром także bez namysłu. Musiałem usiąść do niego do salonu i z jego otwartych okien patrzeć na wydmy z ceglasto-czerwonego piasku, wyprzedzając po drodze inne samochody terenowe. A “Элантра” wraz z Gretą cierpliwie czekały w cieniu drzew, gdy szłam przez барханам. Wydmy, przechodząc jedna w drugą, rywalizują ze sobą w wysokości i soczystości kolorów.

W Людерице — znowu serwis: trzeba zmienić koło, zniszczone na szutrowych drogach. “Znam cię — powiedział встретивший mnie facet. — Dzwoniłaś do Alex, aby naprawić elektrykę w samochodzie”. Alex to Alex Завитаев, kapitan portu w Людерице. To on doprowadził mnie do niemieckich mistrzów w Виндхуке naprawić elektrykę “Элантре” i kontrolował cały przebieg prac na telefon. Tak, to ja, ta sama blondynka na bmw! “Walka”, — przedstawił się chłopak i zmieniał koło. A jeszcze zakręcił śruba w szafie stabilizatora, który stale jest stracone, i pokazał mapę podróży po stanach ZJEDNOCZONYCH. Podbój Ameryki udał się w listopadzie ubiegłego roku i przeszedł tę trasę w ciągu trzech miesięcy. Szanuję i jak podróżnika, i jak автомастера!

Przerwy w Людерице poszła na korzyść, bo prawie dwa tygodnie będziemy wędrowali po pustyni, zatrzymując się w piaskach na zasadzie “spać tam, gdzie noc zastała”. Przy wejściu do miasta-portu prędkościomierz pokazywał 50 000 km od startu z Moskwy. Namibia — 46-kraj podróży wyprawy #сГретойВокругСвета, tylko przez nią przejechaliśmy prawie 5000 km, исколесив wzdłuż i wszerz. Ona jest piękna i zupełnie różna, od północy do południa zmienia się jak dzień i noc.

Po wizycie na północy Namibii pojawiło się zrównoważony pragnienie, aby szczegółowo poznać historię geologiczną kraju. Wspaniały krajobraz z wieloma plateau i kanionów, że ziemia kiedyś urządziła tu rewolucję. Jedni swoje potężne pokłady podniosła wysoko w górę, inne opuściła głęboko w dół, pozostawiając dla kontrastu ogromne kamienne przestrzenie.

Przełęcz Куйсеб z widokiem na dolinę rzeki o tej samej nazwie. Jej koryto w gardle i stoi puste przez większą część roku. Nigdy nie spotkałam żadnego, nawet małego strumyka w całej Namibii, od jej centralnej części, aż do południa. Ale jakie tu otwierają się na pustynię Namib!

Kanion Fish River — jeszcze jedno geologiczne cud Namibii. Jest on największy w Afryce. Od wejścia do parku od głównego tarasu widokowego trzeba przejechać 10 km. wracam do niego już wieczorem, na tle odchodzącego słońca kształty kamieni bardziej wyraźne, a oświetlenie zmienia się szybko, pozwalając obserwatora podziwiać zapierającą dech w piersiach widoki wielkiego kanionu. Jeszcze kilka kilometrów i jestem na początku krótkiego szlaku, który prowadzi na dno kanionu. Można zejść, ale wracam z powrotem. Z Gretą mnie nie wpuszczono na teren parku narodowego, a chodzić bez niej nudzić, nawet w bardzo pięknych miejsc.

Jednak przed nami republika Południowej Afryki, i trzeba przygotować się do przejścia granicy. Poszukiwanie weterynaryjnej kliknięcia nie doprowadziły do sukcesu. Na własne ryzyko ja mam nadzieję na certyfikat wydany przez mi jeszcze w Kamerunie. Przypadkowo lub celowo, ale lekarz nie postawiła na nim datę wystawienia, i do tej pory u mnie nie interesowali się dokumentami Grety, poza jej paszportu. W RPA z tym bardzo ściśle.

Na намибийской stronie wyjaśniono mi, że najbliższa klinika, gdzie można uzyskać niezbędną pomoc, w odległości 300 km od granicy. To znaczy, że musiał stracić dwa-trzy dni, aby wrócić i dopełnić wszelkich formalności. Możesz spróbować przejść z камерунским certyfikatem, ale nie ma żadnych gwarancji, wyjaśniła pracownica urzędu celnego. Rpa inspektor wahała się kilka sekund, patrząc na nasze dokumenty, ale postawiła pieczęć na wjazd. A ja z wdzięcznością wspominam lekarza weterynarii w Kamerunie, tak profesjonalnie подготовившей mi dokumenty dla Grety. Światła Kapsztad czeka na nas!